Archiwum Polityki

I co tu poradzić?

Jedynym dziś sensem istnienia Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji jest fakt, że trudno ją wykreślić z konstytucji. Ale ten dziwaczny urząd, sparaliżowany wewnętrznym bojkotem, wciąż zatrudnia 150 osób, w tym kilku tzw. ministrów.

To, że prezes Rady Witold Kołodziejski od miesiąca nie zszedł z pierwszego piętra na parter, by spotkać się z członkiem Rady Tomaszem Borysiukiem, nazywane jest w KRRiT problemem braku komunikacji. – Chodzi o obronę związanego z PiS prezesa radia Krzysztofa Czabańskiego – precyzuje Borysiuk. Od dwóch miesięcy Rada nie może uzupełnić składu rady nadzorczej Polskiego Radia, która przez to nie podejmuje żadnych decyzji. Tylko tak pisowska większość w KRRiT może uchronić przed odwołaniem prezesa Czabańskiego, człowieka oddanego partii i zaufanego prezesa Kaczyńskiego.

I jest pat. W pięcioosobowej Krajowej Radzie trzech członków z PiS ma większość, ale do podejmowania decyzji potrzeba czterech. A Borysiuk, nominowany przez Samoobronę, mówi, że on i Lech Haydukiewicz, mianowany jeszcze przez LPR, zamierzają kontynuować bojkot posiedzeń, dopóki pisowska większość nie uzgodni z nimi kandydatów do rady nadzorczej Polskiego Radia. – Od początku widoczne było w Radzie to pęknięcie na dwie części – mówi Borysiuk.

Ponad podziały polityczne Rada wzniosła się jednak – za czasów poprzedniej kadencji – gdy trzeba było obsadzić władze mediów publicznych ludźmi PiS, Samoobrony i LPR. Tę operację udało się przeprowadzić błyskawicznie i wyjątkowo sprawnie.

Kiedy dwa lata temu młody prawnik Wojciech Dziomdziora z nominacji prezydenta Kaczyńskiego trafił do KRRiT, zapowiedział od razu, że chce być jej likwidatorem. – Ja w to naprawdę wierzyłem – mówi. Nawet ówczesna przewodnicząca Elżbieta Kruk musiała w to wierzyć, bo mówiła, że jest po to, by przygotować ten konstytucyjny organ do jak najszybszej likwidacji. Wtedy dziwiło ją gigantyczne zatrudnienie na poziomie 150 etatów (o jeden etat mniejsze niż obecnie).

Polityka 15.2008 (2649) z dnia 12.04.2008; Kraj; s. 32
Reklama