Archiwum Polityki

Z małpą na głowie

Żenujące, niestosowne, niemodne, czyli obciachowe może być w zasadzie wszystko: od potocznego zachowania po utwór artystyczny. Obciachowym można być nieświadomie, ale też z premedytacją wykorzystywać kicz do gier z odbiorcą.

Kiedy to wydanie „Polityki” znajdzie się w kioskach (17 września), w Elblągu rozpocznie się konferencja naukowa „Moda na obciach – co Polacy robią z kulturą popularną”, której nasza redakcja patronuje. Organizatorzy (Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej i Biblioteka Elbląska) uznali, że slangowe słowo obciach na tyle mocno osadziło się w codziennym języku i tak zwanej kulturze obyczaju, że nie da się dłużej ignorować jego obecności i należy z uwagą przyjrzeć się treściom, które za owym słowem się kryją. Sprawa jest nader interesująca, bo w całym obszarze kultury popularnej, która jest dziś kulturą dominującą, granice między tym, co obciachowe, a tym, co topowe, zmieniają się nieustannie. Fenomen obciachu nie narodził się jednak dzisiaj, warto się więc przyjrzeć, jak funkcjonował na poszczególnych etapach rozwoju rodzimej popkultury.

Ta historia sięga początków mody młodzieżowej i młodzieżowych subkultur, w tym pierwszego w dziejach polskiego subkulturowego konfliktu między bikiniarzami a chuliganami. Bikiniarze, zwalczani jeszcze przed październikową odwilżą 1956 r. przez zetempowskie bojówki, które obcinały im krawaty i plerezy, uważali za nie do przyjęcia właściwie wszystko, co mieściło się w estetyce forsowanej przez władzę ludową. Drażnił ich socrealizm, robociarski styl eksponowany przez przodowników pracy i pieśni masowe. Kiedy wraz z początkami odwilży wybuchł jazz, okazało się, że szczytem poruty, nie tylko dla młodzieży bikiniarskiej, jest twórczość wciąż popularnych wśród ogółu zespołów pieśni i tańca.

Lata 60. przyniosły nowe społeczne doświadczenia w dziedzinie obciachu. Kiedy świat oszalał na punkcie Beatlesów, nowa muzyka rockowa i związany z nią profil kultury młodzieżowej stanął w ostrej opozycji do kulturowego mainstreamu PRL.

Polityka 38.2008 (2672) z dnia 20.09.2008; Kultura; s. 86
Reklama