Archiwum Polityki

Przedmioty od rzeczy, czyli rzeczy, które nie przysłużyły się znanym osobom

1. Gwizdek posła Pęka i posłanki Nowiny-Konopczyny
Z okazji wizyty w Sejmie unijnego komisarza ds. rolnictwa Franza Fischlera parlamentarzyści LPR przynieśli gwizdki, prawdopodobnie po to, żeby zagrać gościowi hymn UE. Niestety próba nie powiodła się, a wydawane przez posłów dźwięki mogły niesłusznie zostać odczytane jako chęć wygwizdania komisarza. Dopiero dłuższe tłumaczenia przekonały gościa, że posłom nie wyszło, bo w dzieciństwie uczyli się grać na fujarkach.

2. Książka senatora Bułki

Senator SLD z Żywca Władysław Bułka ogłosił, że zamierza napisać książkę o życiu seksualnym górali. Książka będzie oparta na (zawierającej wątki autobiograficzne senatora B.) opowieści starego bacy, wspominającego swe erotyczne wyczyny z okresu juhasowania. B. dopuścił, by w razie sukcesu książka mogła stać się kanwą serialu przygodowego, a nawet telenoweli. Pomysł książki senatora został przyjęty z zainteresowaniem, pojawiły się jedynie wątpliwości co do cenzuralności tych fragmentów dzieła, w których baca będzie wspominał długie samotne wieczory i noce spędzane wysoko w górach podczas wypasu owiec.

3. Nożyczki wicepremiera Kołodki

Wicepremier Grzegorz Kołodko ogłaszając projekt ustawy o obowiązku deklarowania stanu posiadanego majątku zapowiedział, że teraz będzie uważnie słuchał, gdzie odezwą się nożyce, bo uczciwi ludzie nie mają się czego bać. Gdyby ktoś nie wiedział, jak wyglądają nożyce, które mają się odezwać, wicepremier przyniósł przyrząd na konferencję prasową. Nożyce wyglądały jak zwykłe, co przyjęto z satysfakcją, bo np. pojęcie podatek nie wszyscy rozumieją tak samo jak minister. Najgłośniej odezwały się nożyce w Kancelarii Prezydenta RP oraz w Trybunale Konstytucyjnym i za tym brzękiem powinny teraz pójść kontrole skarbowe.

Polityka 51.2002 (2381) z dnia 21.12.2002; s. 152
Reklama