Archiwum Polityki

Polska Rzeczpospolita Lękowa

Straszą nas: ptasią grypą, terroryzmem, niezdrową żywnością, globalnym ociepleniem, liberałami, moherowymi beretami. Z tego strachu niektórzy twierdzą, że kiedyś było bezpieczniej. Warto przypomnieć kilka powojennych strachów, tak dla porównania.

Założycielskim strachem Polski Ludowej był strach przed ZSRR i jego zbrojnym ramieniem – Armią Czerwoną. Początkowo, w 1944 i 1945 r. – choć przypuszczano, że Polska może znaleźć się w kręgu radzieckiej dominacji – okazywanie wdzięczności żołnierzom zwycięskiej armii wcale nie było rzadkie. Szybko jednak po pierwszych z nimi kontaktach wdzięczność wyparły niechęć, przerażenie, a później i nienawiść. Lęk, wcześniej niewyraźny, zaczął gęstnieć. Powody były dwa: represje polityczne oraz rekwizycje, gwałty i kradzieże, które stały się prawdziwą zmorą pierwszych powojennych lat. Wszędzie, gdzie pojawiały się jednostki radzieckie, zwłaszcza drugiego rzutu, dochodziło do rabunków, rozbojów, a nawet morderstw. Do typowych reakcji należało więc ukrywanie mienia, barykadowanie domów i budynków gospodarczych, ucieczki przybierające niekiedy formę lokalnych panik. Wcześniej okrzyk „Niemcy we wsi” był wezwaniem do ucieczki. Teraz nosicielami zagrożenia dla wielu Polaków stali się „Ruscy” bądź „Sowieci”. Ich pojawienie się zwiastowało niebezpieczeństwo, w najlepszym wypadku kradzież zegarka, roweru i kury.

Bali się wszyscy, nawet urzędnicy państwowi. Gdy w marcu 1946 r. do Pisza i pobliskiej Szlagi miały przybyć jednostki Armii Czerwonej, starosta donosił: „Ludność zamieszkującą teren powiatu ogarnęła panika. Osadnicy porzucają swe siedziby i wraz z całym swoim majątkiem mają zamiar przenieść się do Polski Centralnej z powrotem. W samym mieście Piszu psychoza opanowała nawet urzędników tak, że między innymi i z tych powodów czterech referentów złożyło na me ręce podanie o zwolnienie”.

Polityka 17.2006 (2552) z dnia 29.04.2006; Historia; s. 92
Reklama