Sklonowanie 10 lat temu owcy Dolly przez Iana Wilmuta z Roslin Institute w Szkocji można śmiało uznać za największy hit naukowy końca XX w. Wilmut obalił dogmat o nieodwracalności procesu rozwoju zarodkowego u ssaków. Okazało się bowiem, że podobnie jak np. u płazów, o czym wiadomo od co najmniej 40 lat, można zmusić wyspecjalizowane komórki organizmu do przeprowadzenia na nowo pełnego rozwoju zarodkowego.
Gdzie jest Ewa?
Powtórzenie doświadczenia Wilmuta na wielu innych ssakach – myszy, szczurze, świni, mule, kocie, psie, a ostatnio fretce – nie pozostawia wątpliwości, że klonowanie chyba wszystkich gatunków, z człowiekiem włącznie, jest możliwe. Wprawdzie klonowanie małp i ludzi ciągle napotyka wiele trudności, ale wygląda na to, że są to jedynie kłopoty techniczne – małpę udało się sklonować jedynie z użyciem komórek zarodkowych, a nie somatycznych. Nie ma więc chyba żadnych wątpliwości, iż odkrycie Wilmuta wcześniej czy później nagrodzone zostanie Nagrodą Nobla. Komitet zwleka jednak ciągle z jej przyznaniem, czekając zapewne na pojawienie się wyników badań potwierdzających pozytywne dla ludzi zastosowanie klonowania (np. uzyskanie ze sklonowanych ludzkich zarodków komórek służących jako przeszczepy).
Odkrycie możliwości klonowania ssaków z komórek dorosłych organizmów jest jednym z tych wielkich odkryć, które pobudzają wyobraźnię. Pozwala marzyć o uzyskaniu nadludzkich możliwości kreowania życia. Marzenia takie stymulują postęp nauki i cywilizacji, ale i wywołują strach oraz obawy o przyszłość ludzkości. Często przy tym wykorzystywana jest ludzka naiwność i ignorancja. Najlepszym przykładem są powtarzające się raz po raz doniesienia sekty raelian o sklonowaniu człowieka.