Archiwum Polityki

Mamy, nie oddamy

Państwo chętnie wyciąga ręce po nasze pieniądze, ale trudno się z nimi rozstaje. Obywatel, który zgodnie z prawem chce dochodzić zwrotu jakiejś nadpłaty, musi się przygotować na urzędniczy tor przeszkód. Ostatnio bywa on coraz dłuższy.

Metoda pierwsza: na zniechęcenie (czyli VAT w budownictwie)

Kiedy 1 maja 2004 r. Polska wchodziła do Unii, zgodziliśmy się objąć sprzedaż materiałów budowlanych podstawową stawką VAT. Jak wiadomo, w naszym kraju jest ona wysoka (22 proc.), co oznaczało w praktyce wzrost cen większości produktów wykorzystywanych przy budowach czy remontach. Dotąd były one obłożone 7-proc. podatkiem VAT. Aby złagodzić szok, politycy obiecali, że część różnicy pomiędzy starym a nowym podatkiem będzie można odzyskać.

Ustawa osłonowa weszła w życie w styczniu 2006 r. Teoretycznie wystarczy złożyć wniosek do urzędu skarbowego, dołączyć faktury potwierdzające kupno towarów i czekać na zwrot pieniędzy. Życie jest bardziej skomplikowane. – W praktyce stosuje się utrudnienia, żeby jak najmniej osób faktycznie mogło skorzystać z dobrodziejstwa ustawy – mówi Tomasz Michalik z firmy doradztwa podatkowego MDDP Michalik Dłuska Dziedzic i Partnerzy.

Na wniosku trzeba na przykład samemu wypisać materiały, na które wzrósł VAT, wraz z ich symbolami z Polskiej Klasyfikacji Wyrobów i Usług (kod PKWiU). Ministerstwo Budownictwa ogłosiło listę 170 takich produktów. Ale jak laik ma stwierdzić, czy środek, którym przykleił wykładzinę w przedpokoju, jest „produktem odpowiednim do stosowania jako klej lub spoiwo, przeznaczonym do sprzedaży detalicznej, w opakowaniach o masie mniejszej lub równej 1 kg, na bazie polioctanu winylu, z pochodnych winylowych i z kopolimerów butadienu”? Jeśli sklep nie wpisał na fakturze odpowiedniego kodu PKWiU, a większość tego nie robi, trzeba zadzwonić i poprosić o jego podanie. Do wniosku jako załączniki trzeba też dołączyć m.

Polityka 7.2007 (2592) z dnia 17.02.2007; Rynek; s. 44
Reklama