Sabuni jest jedną z 9 kobiet w nowym 22-osobowym gabinecie, w którego skład wchodzi ponadto znany homoseksualista i niepełnosprawna minister. Premier Fredrik Reinfeldt, który też miał przodków z Afryki (odległych), uznał, że obecność czarnej imigrantki z Burundi będzie dobrą wizytówką jego rządu równouprawnienia i tolerancji. 38-letnia Nyamko Sabuni wywodzi się z prawdziwego conradowskiego jądra ciemności i w swoim stosunkowo krótkim życiu zdążyła już być emigrantką dwa razy. Jej rodzice, należący do licznego plemienia Babembe, musieli uciekać ze wschodniego Konga. Ojciec, wielokrotnie więziony bojownik demokratycznej opozycji, uzyskał polityczny azyl w Szwecji. Obecna pani minister miała wówczas 12 lat i posługiwała się językiem kiswahili. I tu znów muszę odwołać się do literatury. Henryk Sienkiewicz pisał w „W pustyni i w puszczy” o Stasiu, że „Od Zanzibarytów... wyuczył się rozpowszechnionego wielce w całej Afryce środkowej języka kiswahili”. Językiem kiswahili porozumiewał się również niedawno zmarły Ryszard Kapuściński, którego książki Sabuni bardzo sobie ceni.
Sabuni jest członkinią partii liberalnej, która wchodzi w skład rządzącej Szwecją od października 2006 r. centroprawicowej koalicji. W poprzedniej kadencji parlamentu zajmowała się problematyką gospodarczą. Wcześniej pracowała jako konsultantka PR i lobbystka. Jest żoną starszego od niej o ponad 20 lat białego Szweda, na którego spadł teraz, zgodnie ze świętą w tym kraju ideą równouprawnienia, główny obowiązek opieki nad dziećmi.
Szwecja liczy obecnie ponad 9 mln obywateli i ma około 12 proc. ludności urodzonej poza jej granicami lub z pochodzących z zagranicy rodziców. Nyamko Sabuni nie jest pierwszą reprezentantką tej grupy w świecie polityki. Mieliśmy przed laty urodzonego w Polsce bardzo wpływowego w parlamencie posła Jerzego Einhorna, a obecnie w Riksdagu zasiada (po zaledwie czterech latach pobytu w Szwecji) 29–letnia Polka Eliza Roszkowska-Oberg.