Archiwum Polityki

Ból upokorzenia

Okupacyjne wspomnienia Władysława Szpilmana należały do najlepiej sprzedających się książek ubiegłego roku. Po wielkim sukcesie ekranizacji „Pianisty” Polańskiego na festiwalu w Cannes zainteresowanie tą tematyką z pewnością jeszcze wzrośnie. Tym bardziej warto polecić książkę nie mniej interesującą, a trochę zepchniętą w cień, mianowicie „Ucieczkę z getta” Haliny Zawadzkiej. Co mnie w niej zafascynowało – to wątek nieustającego poczucia zagrożenia w obcym, wrogim świecie. Żydówka uciekła z getta, a dwie wspaniałe, szlachetne Polki przygarnęły ją i chroniły do końca. A przecież każdy dzień stanowił dla uciekinierki śmiertelne zagrożenie ze strony ludzi, z którymi miała kontakt. Żeby nie rozpoznali jej tożsamości, żeby jej nie zadenuncjowali. Niesłychanie dramatycznym fragmentem tej arcyciekawej autobiograficznej opowieści jest scena, gdy syn jednej z Polek, dowiedziawszy się komu matka daje schronienie, niemal wpada w szał i tylko strach przed konsekwencjami wobec matki powstrzymuje go przed popełnieniem podłości. Tu refleksja: mówimy często, że wielu Polaków zginęło ratując Żydów i że ginęli – co jest prawdą – razem z ratowanymi, ale pomijamy ważny szczegół, że w ogromnej większości przypadków ginęli po denuncjacjach innych Polaków. Autorka książki Halina Zawadzka spisała swoje wspomnienia nie mogąc zapomnieć upokorzenia, jakiego doznała, gdy wysłuchiwała od swoich aryjskich współtowarzyszy obelżywych i drwiących wypowiedzi na temat „Żydków, z którymi Hitler robi porządek”. Wtedy nie mogła odpowiednio reagować, lecz musiała – aby nie zdradzić się ze swoimi uczuciami – dosłownie robić dobrą minę do złej gry. Nie tylko jej ten upokarzający ból pozostał do dziś.

Halina Zawadzka: Ucieczka z getta.

Polityka 25.2002 (2355) z dnia 22.06.2002; Kultura; s. 58
Reklama