Polityka« i jej czasy” – pod takim tytułem ukazała się w 1981 r. mała książeczka Michała Radgowskiego, wybitnego felietonisty tego tygodnika, związanego z pismem od jego początków. To był – nieoczekiwanie – swoisty testament. Jak się niebawem okaże, zespół „Polityki” rozbiegnie się w różne strony i jeśli wcześniej potrafił – wedle metafory samego Radgowskiego – jakoś siedzieć okrakiem na barykadzie, to teraz będzie zmuszony do dramatycznego, nie dającego się ominąć wyboru między dwiema stronami konfliktu, który w 1981 r. dzielił Polskę na pół. Jedni wyjdą z pisma w kierunku opozycji, w tej grupie znajdzie się także Michał Radgowski, inni – w kierunku rządu, a ci, którzy w redakcji zostali, będą próbowali tę barykadę rozbierać.
Tak kończyła się – wszystko na to wskazywało – historia niezwykłego pisma, wyjątkowego i nieporównywalnego z żadnym innym, jak to mówiono – między Łabą i Władywostokiem.
Pisma, którego symbolem personalnym był jego wieloletni redaktor naczelny Mieczysław F.Rakowski oraz na pewno Jerzy Urban, jedno z najznakomitszych piór w zespole „Polityki”, gdzie roiło się przecież od znakomitości. Obydwaj bardzo aktywnie zaangażowali się w walkę polityczną po Sierpniu 1980 r., czego efektem stanie się porzucenie przez nich zawodu dziennikarza i wejście w politykę po stronie układu rządzącego, który najpierw wprowadzi stan wojenny, a potem będzie rządził Polską aż po 1989 r., do Okrągłego Stołu. W procesie gaszenia światła za Peerelem Rakowski i Urban wezmą żywy udział, z pozycji polityków prominentnych (Rakowski był ostatnim premierem PRL i ostatnim pierwszym sekretarzem KC PZPR), później – w latach 90., aż do dzisiaj, będą na różne sposoby aktywni w życiu publicznym, ale ich aktywności i drogi nie będą już miały nic wspólnego z „Polityką”, z którą właściwie na zawsze pożegnali się kilkanaście lat wcześniej.