Archiwum Polityki

Siwe włosy ludzkości

Wiosna wywabiła siwowłosych z domowych pieleszy do ogródków działkowych, do parków, przed wiejskie kapliczki na majowe. Oczy nie kłamią – zestarzeliśmy się jako społeczeństwo. Już co szósty Polak ma 60 lat i więcej (6 414 962 osoby), a za 30 lat będzie to co trzeci rodak. Ludzkość starzeje się i to szybko: co dziesięć lat liczba osób po sześćdziesiątce podwaja się. Czy nam się to podoba, czy nie, w bogatszej części świata, w tym także w Polsce, przyszłością zawładną stare pryki – dzisiejsi ludzie w sile wieku. Tak wynika z dwóch równoległych tendencji: nieustannie przedłuża się ludzkie życie i spada przyrost naturalny. Jaka to będzie starość i jakie społeczeństwo? Czy ludzkość poradzi sobie z tym, co nieuchronnie starości dziś towarzyszy: szpetotą schorowanego ciała i słabnącą sprawnością umysłu? Jak da sobie radę społeczeństwo, mając na utrzymaniu 40 proc. (to nie tak odległe prognozy!) emerytów? A oni sami – czy będą tylko uciążliwym balastem, czy też urosną w swoistą klasę społeczną, zamożną, wymagającą i wpływową?

Od nagłej, niespodziewanej śmierci – śpiewano przez wieki w kościołach. Nikt nie znał dnia ani godziny i w młodości, i w żadnym innym wieku. Bano się więc śmierci bardziej niż starości, bo chorą, bezradną, bolesną i gorzką oglądano rzadko. Ludzie, którzy dożywali 70, 80 lat w czasach, kiedy żyło się mniej więcej 40, wydawali się obdarzeni nadnaturalną łaską. To tak jakby dziś żył ktoś lat 140. Byli przywódcami plemion, doradcami królów, czczono ich i słuchano. Przechowywali tradycję, kumulowali doświadczenie. Klęską starych stał się wynalazek druku – niepotrzebne były już żywe księgi.

Polepszało się starym w czasie klęsk. Dżumy i cholery nie imały się ich okrzepłych układów odpornościowych, kosiły młodych. Ale zaraz potem wyż urodzonych po klęsce doszedłszy do lat brał na starych odwet, rugując ich na zaplecza domostw, do kościelnych krucht, do nor, na żebracze gościńce.

W Grecji i w Rzymie uważano ich za wrednych i obrzydliwych, czyniąc może wyjątek dla szacownych filozofów. To samo w renesansie. W chrześcijaństwie ojcowie Kościoła pokazywali ich jako ucieleśnienie winy za grzech pierworodny. „A jeśli ktoś – konkludował święty Hieronim – w starości jest krzepki, wynik to szczególnej łaski Boga. Albo też pomocy szatana”.

Stara rzeka

Od połowy XX wieku w zamożnej Europie i Stanach zaczęła się podnosić, a potem zalewać społeczeństwo rzeka starych. Nigdy w historii świata nie żyło ich tylu naraz. W ciągu minionego stulecia ludzie zyskali dodatkowo prawie tyle lat życia, ile mieli przeciętnie mieszkańcy Ziemi w ciągu 4 tys. lat od jaskiń do początków rewolucji przemysłowej.

Rzeka przyszła nie w porę. Rewolucja przemysłowa, techniczna – to epoka rzeki młodych, która płynie zgodnie z zasadą użyteczności.

Polityka 20.2001 (2298) z dnia 19.05.2001; Raport; s. 3
Reklama