Archiwum Polityki

Do życia, nie do testów

Wiesław Kosakowski. Dyrektor III LO im. Marynarki Wojennej w Gdyni

Dyskusja, jaka rozgorzała wokół terminu wprowadzenia nowej matury i innych zmian w oświacie, jest po pierwsze spóźniona, a po drugie dotyczy spraw drugorzędnych. Moim zdaniem zewnętrzny system oceniania wyników pracy szkoły, do którego dopiero zmierzamy, powinniśmy mieć już od 10 lat. Mocno spóźnione przygotowania ministerstwa, kuratoriów, a na końcu szkół obracają się od dwóch lat wokół pytań, jak egzaminować, jaka będzie matura itd. Jak gdyby wszyscy zapomnieli, że edukacja nie polega na przygotowaniu młodzieży do zaliczenia jednego testu, tylko na przygotowaniu do życia.

Oczywiście jestem zwolennikiem oceniania zewnętrznego – na tym polega międzynarodowa matura (IB), którą zdaje młodzież naszej szkoły. Ale my nie przygotowujemy do matury, tylko do radzenia sobie z wszelkimi egzaminami w najlepszych uczelniach krajowych i zagranicznych, na studiach i w życiu. To się udaje, bo system IB ma już 40 lat tradycji i stale jest doskonalony.

Wiedząc o tym ile trzeba czasu, starań i doświadczeń, aby osiągnąć sukces w nauczaniu, nie spodziewam się, że nowa matura sprawdzi się w pełni już w 2002 r. Diabeł tkwi w szczegółach, które powinny być bardzo starannie przygotowane – intelektualnie, organizacyjnie i finansowo. Ocenianie zewnętrzne kosztuje drożej niż tradycyjna matura, toteż w budżecie należy z góry zaplanować więcej środków. Ale nieudolna organizacja może pochłonąć środki i nie przynieść oczekiwanych rezultatów. W 40-milionowej Anglii są trzy maturalne centra egzaminacyjne, powiązane z uniwersytetami. U nas powołano dziewięć komisji egzaminacyjnych – jedną centralną i osiem regionalnych. A dlaczego nie jedna silna komisja lub najwyżej trzy – w Warszawie, Krakowie i np.

Polityka 20.2001 (2298) z dnia 19.05.2001; Komentarze; s. 13
Reklama