Matura z „Wiedzy o społeczeństwie” na poziomie rozszerzonym nie była w tym roku łatwa. Nie można też powiedzieć, aby była „pisowska” czy „czarnkowa”. To swego rodzaju zwycięstwo środowiska nauczycielskiego.
Dwa następne roczniki maturzystów muszą mieć świadomość, że będą mieć takie egzaminy, jakie sobie wywalczą. Siedzenie cicho i czekanie, co wymyśli Czarnek, to duży błąd.
Nie czarujmy się, są osoby, które nic nie robiły przez ostatnie miesiące. A egzaminy w ostatnich latach są na takim poziomie, że wszyscy są w stanie się do nich przygotować – mówi matematyk Dariusz Kulma.
W jednym temacie „Pan Tadeusz” Adama Mickiewicza, w drugim „Noce i dnie” Marii Dąbrowskiej. Cieszę się jako nauczyciel, który wykonuje swoje obowiązki, i wpadam w rozpacz jako intelektualista.
Tegoroczni maturzyści mają za sobą udział w tzw. podwójnym naborze do szkół średnich. Rywalizację mają we krwi. Teraz szykują się do walki o miejsce na studiach. Obawiają się, że znowu nie będzie im łatwo, ponieważ liczba chętnych do studiowania w Polsce niespodziewanie wzrosła.
Zróbmy eksperyment myślowy: czy jest choć jedna osoba, która sądzi, że przez – optymistycznie licząc – dziesięć tygodni można opanować język polski i historię jego literatury na tyle, by zdać z niego jakikolwiek egzamin państwowy?
System oświatowy ukrył spadek wiedzy i umiejętności spowodowany pandemią i przewagą zdalnego nauczania nad stacjonarnym. Można udawać, że problemu nie ma. Ale gdy matura okaże się wielką porażką, rząd zacznie szukać winnych.
To bardzo pokrzywdzony przez los rocznik. Ostatnia grupa gimnazjalistów. Pół pierwszej klasy liceum i niemal całą drugą spędzili na nauce zdalnej, a teraz idą na studniówkę niepodobną do innych. Jeśli w ogóle pójdą.
Kolejne roczniki będą przystępować do matury opartej na rozdętych podstawach programowych wymyślonych przed pandemią, gdy edukacja online nikomu się nie śniła. Wielu obawia się, i to całkiem słusznie, że to może być rzeź.
Cud ministra Czarnka: w pandemii jakość nauczania dramatycznie spadła, a zdawalność matury ani trochę. W żadnej innej sferze tak bezczelnie nie mydli się ludziom oczu, jak w edukacji.