Archiwum Polityki

Dyplomacja jądrowa

Prezydent Francji ma dwie pasje: Carlę Bruni i Arevę. Ta druga to największy koncern nuklearny świata, jego reaktory mają przywrócić Francji dawny blask i potęgę.

Dwa reaktory zamówił w styczniu emir Abu Dhabi. Dwa kupiły Chiny. Dwa kolejne zamierza nabyć Libia, jeden Algieria, a w kolejce czekają już Egipt, Arabia Saudyjska, Katar, Tunezja, Maroko i Jordania. W ciągu trzech ostatnich miesięcy Nicolas Sarkozy sprzedał w Azji i na Bliskim Wschodzie siedem reaktorów atomowych. Wszystkie zbuduje ta sama firma – Areva, perła w koronie francuskiego przemysłu i oczko w głowie nowego prezydenta Francji.

Z patentem na najnowocześniejszy reaktor świata Areva jest liderem w energetyce jądrowej, a zarazem rzadkim przykładem kapitalizmu państwowego na skalę globalną. Podobnie jak Kreml z Gazpromu, Pałac Elizejski chce uczynić z Arevy flagowy okręt francuskiej gospodarki, a przy okazji narzędzie polityki zagranicznej Paryża. Moment jest idealny – na świecie zaczyna się właśnie złoty wiek energii jądrowej, a nikt nie jest nań lepiej przygotowany niż Francja.

Francja nie ma rezerw ropy ani gazu, a mimo to bezpieczeństwo energetyczne nie należy do jej największych zmartwień. 58 czynnych reaktorów pokrywa 80 proc. zapotrzebowania kraju na prąd, a obywatelom zapewnia najniższe ceny energii elektrycznej w Europie Zachodniej. Pół wieku doświadczenia z atomem sprawia, że Francuzi wiedzą o elektrowniach jądrowych więcej niż Japończycy, Amerykanie i Rosjanie razem wzięci. Cała ta wiedza skupia się dziś w Arevie. Czyli w ręku państwa.

Pod klucz

Z pozoru koncern wygląda jak każda korporacja, ale za nowoczesnym, czerwonym logo kryje się współczesne wcielenie colbertyzmu. 79 proc. udziałów należy do Komisariatu ds. Energii Atomowej, instytucji powołanej trzy tygodnie po Hiroszimie przez Charlesa de Gaulle’a z misją budowy francuskiej bomby jądrowej. Spóźniwszy się do pierwszej grupy mocarstw atomowych (udaną próbę jądrową Francja przeprowadziła dopiero w 1960 r.

Polityka 5.2008 (2639) z dnia 02.02.2008; Świat; s. 51
Reklama