Archiwum Polityki

Kuracja szokowa

Polskie lecznictwo uzdrowiskowe jest ciężko chore. Sanatoria niszczeją. Rośnie liczba nieczynnych obiektów podobnie jak kolejka pacjentów kas chorych czekających na skierowanie. Co gorsza, nie ma pomysłu na sensowne zmiany. Nie wiadomo też, kto miałby się tym zająć. W ramach reformy w Ministerstwie Zdrowia zlikwidowano nawet departament ds. uzdrowisk.

W Wielkopolskiej Kasie Chorych na wyjazd do sanatorium czeka się do roku. Od czterech lat liczba skierowań jest stała (23–24 tys. rocznie), natomiast liczba złożonych wniosków w 2001 r. (42,7 tys.) wzrosła w stosunku do 1999 r. o 60 proc.

W innych regionach kraju jest podobnie. Lawinowy wzrost wniosków nie wynika, zdaniem specjalistów, z gwałtownego pogarszania się kondycji zdrowotnej Polaków. – Lekarze balneolodzy zatrudniani przez kasy chorych do kontroli celowości wystawianych skierowań (najczęściej rodzinnych – M.B.) twierdzą, że są one często nieuzasadnione. Nie mają jednak możliwości ich weryfikacji, choćby dlatego, że zgodnie ze stosownym rozporządzeniem ministra zdrowia nie oglądają chorych. A ludzie po staremu traktują sanatoria jak wczasy – mówi Sławomir Kopyciński ze Świętokrzyskiej Kasy Chorych.

Często do sanatoriów chcą wyjeżdżać, najchętniej kilka razy w roku, ludzie niezamożni i samotni, bo to dla nich jedyna możliwość wyrwania się z domu i kontaktów z ludźmi. A lekarze rodzinni nie mają serca odmawiać im skierowań, zwłaszcza że u każdego, a szczególnie u osób starszych, znajdzie się jakieś schorzenie. Nadal pokutuje przekonanie, że sanatorium jest święcie należnym świadczeniem socjalnym, a nie formą leczenia – mówi rzeczniczka prasowa jednej z kas chorych.

Lepsze niż wczasy

Traktowanie pobytu w uzdrowisku jako „socjalu” jest w świetle obowiązujących przepisów uzasadnione. Leczenie dzieci i szpitale uzdrowiskowe dla dorosłych są bezpłatne. Kasy chorych finansują też w całości leczenie i zabiegi w sanatoriach oraz część kosztów wyżywienia i zakwaterowania. Pozostałą część pokrywają kuracjusze, ale obowiązujące stawki dopłat są relatywnie niskie.

Polityka 24.2002 (2354) z dnia 15.06.2002; Gospodarka; s. 62
Reklama