„To było straszne”, „Zbezczeszczony hymn”, „Manipulacja Mazurkiem”, „Ohyda”, „Hańba i wstyd” – to tylko niektóre tytuły tekstów, jakie ukazały się w naszej prasie po tym, jak piosenkarka Edyta Górniak odśpiewała hymn narodowy przed pierwszym meczem reprezentacji Polski na mistrzostwach świata w piłce kopanej w Korei.
Po przegranej – w kiepskim stylu – naszych orłów (gdyby wygrali, nie byłoby „sprawy hymnu”) nikt nie chciał się przyznać do pani Edyty. Zaraz po meczu Polski Związek Piłki Nożnej (PZPN) wydał oświadczenie, w którym „zdecydowanie odcina się od sposobu, w jaki Edyta Górniak wykonała polski hymn”. Sposób ten, zdaniem działaczy, był zbyt wolny i przypominał bardziej „protest song albo kolędę bożonarodzeniową”.
– Zdaje się, że chodzi o to – mówił podczas konferencji prasowej Zbigniew Boniek, wiceprezes PZPN – iż wykonawcy hymnów na mistrzostwach świata są powiązani z koncernem Sony.
Polityka
24.2002
(2354) z dnia 15.06.2002;
Społeczeństwo;
s. 90