Archiwum Polityki

Pochwała deprawatora

Nie bacząc na konwencję, w jakiej pisze się o dziełach kolegów – chcę rzec parę słów polemicznie o ostatniej książce Janusza Tazbira „Silva rerum historicarum”.

Po pierwsze – nie zgadzam się z tytułem książki. Sarmacki silva rerum był to utwór, w którym autor zapisywał to wszystko, co mu przyszło do głowy – bez ładu i porządku. O własnych mało ciekawych przypadkach losu, o burzy, która wytłukła mu pszenicę, o tym, że urodziło się cielę z dwiema głowami i o tym, że ojczyznę zniszczyli mu Szwedzi i „dobrze, że choć stryjowizna ocalała”. Ten zaś – Janusza Tazbira „las rzeczy” – nie pasuje do tego gatunku. Wbrew pozorom jest jednotematyczny. Dotyczy dziejów, bilansu strat i osiągnięć, kultury, Polski i Polaków – ich zalet, częściej przywar, obyczajów, wierzeń i zabobonów.

Po drugie – przestrzegam lekkomyślnych czytelników przed traktowaniem tego tomu jako zbioru uciesznych facecji. Cóż to bowiem za uciecha, kiedy nad każdym tekstem przyjdzie się czytelnikowi zadumać, niekiedy nawet zadumać z troską, i kiedy do skołatanej głowy czytelnika przychodzi mnóstwo refleksji, niekiedy smutnych, na temat naszego wspólnego domu – Polski.

Po trzecie – przestrzegam rodziców i wychowawców przed udostępnianiem tekstów Janusza Tazbira niewinnej dziatwie i kształcącej się młodzieży. Szerzą one bowiem – delikatnie mówiąc – zgorszenie, próbując obalić fundamenty naszej wiedzy, naszej wiary, naszego życia. Pod płaszczykiem walki z mitami narodowymi Janusz Tazbir ośmiela się godzić w nasze najświętsze, jedynie słuszne poglądy o przedmurzu, o tolerancji, o wspólnocie europejskiej, o głębi katolicyzmu Polaków.

Po czwarte – każda dobra opowieść winna kończyć się frazą „i żyli potem długo i szczęśliwie”; wbrew obowiązującym u nas kanonom u Tazbira brakuje happy endu. Co więcej – autor pozwala sobie snuć prognozy dalszych wydarzeń, prognozy, z których wynika, że niekoniecznie czeka nas świetlana przyszłość, jeśli nie wyzbędziemy się naszych – niektórych – narodowych cech charakteru: kłótliwości, egoizmu, braku wytrwałości i, może przede wszystkim, lekko- czy bezmyślności.

Polityka 43.2002 (2373) z dnia 26.10.2002; Historia; s. 74
Reklama