Dziewiętnastowieczni naukowcy, którzy odkryli dla Europy starożytny Egipt, stworzyli całkowicie aseksualny obraz jego kultury: życie Egipcjanina składało się jedynie z modlitw, pracy, pisania hieroglifów, a w końcu śmierci. A przecież Biblia i teksty historyków antycznych mówią coś zupełnie innego. Wspominają o niezwykłej rozpuście i wyuzdaniu starożytnych mieszkańców doliny Nilu.
Biblia nie jest jednak obiektywna w stosunku do Egiptu. Okres niewoli nie kojarzy się w tradycji żydowskiej pozytywnie. Wyrafinowana kultura osiadłych bogatych Egipcjan była dla koczowniczych plemion Izraela całkowicie niezrozumiała. Natomiast najsławniejsi dziejopisarze antyczni jak Herodot, Diodor i Plutarch odwiedzali Egipt dopiero w okresie grecko-rzymskim, kiedy ten był już od wielu lat pod silnymi wpływami innych kultur. W dodatku greccy i rzymscy historycy uwielbiali wszelkiego rodzaju historie niezwykłe, w które bezkrytycznie wierzono i ze skrupulatnością notowano. Dlatego opinia o Egipcjanach jako sodomitach i nekrofilach nie znajduje poparcia ani w archeologii, ani w tekstach egipskich, co oczywiście nie znaczy, że tego typu dewiacje w ogóle nie istniały.
Jaki zatem był naprawdę stosunek do seksu i miłości w starożytnym Egipcie? Z czasem badacze przyzwyczaili się do nieobyczajnych wyobrażeń bóstw ityfallicznych (z członkiem w stanie erekcji), tłumacząc je sobie jako symbol siły i płodności. Zaakceptowali wota falliczne, które składano w ofierze z prośbami o płodność, zdrowie i życie wieczne. Solą w oku pozostawał znaleziony w XIX w. sławny erotyczny Papirus Turyński przedstawiający, zdecydowanie jednoznacznie, współżyjące ze sobą pary.