Archiwum Polityki

Sąd nad prawem

Z wymiarem sprawiedliwości jest bardzo źle. Mimo tej diagnozy, z którą niby wszyscy się zgadzają, nie wprowadzono ani jednej większej reformy, która mogłaby poprawić niewydolność systemu. Zwykłych obywateli mami się hasłami surowszych kar albo poprawy prawa, chociaż nie prawo jest złe, lecz drogi dochodzenia sprawiedliwości.

W 2001 r. mało kto dostrzegł drobne zdarzenie, które ma rangę wielkiego symbolu. Oto dziekan największego Wydziału Prawa (Uniwersytetu Warszawskiego) prof. Mirosław Wyrzykowski wystąpił do sądu ze sprawą karną o zniesławienie (chodziło o wątpliwy zarzut korupcji przy egzaminach na wydział). Skargę najpierw przekazywano jałowo między wydziałami dwóch sądów, potem przez pół roku sekretariat sądu nie wykonał postanowienia sędziego o przekazaniu akt do innego wydziału i wreszcie ustawiono ją w kolejce jako trzytysięczną do rozpatrzenia. Obecnie, w 2002 r., sąd żoliborski stawia na wokandę sprawy z lat 1995–1997, wedle więc zasad równości dziekan powinien poczekać parę lat. W piśmie do sądu uderzył on w ton patetyczny: „Reprezentuję tu wydział z prawie 200-letnią tradycją, którego absolwentami są tysiące sędziów, prokuratorów, adwokatów, osób o najwyższym publicznym zaufaniu” i prosił o prędkie rozpoznanie sprawy. „Ale nie ma takiej możliwości” – odpowiadał zalany sprawami sąd.

Skarga dziekana ma rangę wielkiego symbolu dlatego, że oto wydział prawa naucza pilnie jakiegoś prawa tysiące „sędziów, prokuratorów, adwokatów, osób o najwyższym... itd.”. A jak przyjdzie co do czego, do prawdziwej próby, to się okazuje, że rzeczywistość nie przystaje do tych nauk. Nieżyjący już profesor Stanisław Ehrlich posługiwał się anglosaskim rozróżnieniem law in books (prawo nauczane, wykoncypowane) oraz law in action (prawo w działaniu) i podkpiwał sobie, że nie ma w ogóle sensu zajmować się tym pierwszym. Może dziekan razem z Radą Naukową też powinien dojść do wniosku, że nie ma co studentom mącić w głowie, iż obowiązują normy law in books, skoro sam dziekan w imieniu wydziału prawa nie może potwierdzić ich obowiązywania przed sądem?

Polityka 42.2002 (2372) z dnia 19.10.2002; Kraj; s. 34
Reklama