Archiwum Polityki

Teraz pojedziemy do Rygi

Po nieudanych piłkarskich mistrzostwach świata mieliśmy wziąć odwet w eliminacjach do mistrzostw Europy. Tymczasem przegraliśmy na własnym boisku z Łotwą. I to w dziwnym stylu. Posiadając piłkę niemal przez cały mecz, mecz ten przegraliśmy. Ciekawe, czy gdyby nasza drużyna wybiegła na boisko jako jedyna, bez przeciwnika, też by przegrała? Możliwe, zwłaszcza, że tuż po meczu selekcjoner Zbigniew Boniek powiedział: „Zabrakło niewykorzystanych sytuacji”. Jeszcze mało? Ale nie ma się co dziwić. Wszak po meczu pan Szczęsny stwierdził w TV, że Boniek to mocna osobowość, która potrafi sprawić, by „wszystko się kręciło wokół tego jaką ma wolę”. Widać miał wolę, niedosyt wręcz niewykorzystanych sytuacji. Dlatego tak wyglądał mecz. Piechniczek uspokajał: „Nie kończmy w pesymistycznym nastroju”. Czy chodziło o to, że to dopiero początek narodowego pesymizmu, bo przed nami jeszcze sześć spotkań eliminacyjnych? Optymizm jest jednak wskazany: wszak wedle pana Szczęsnego „niektóre akcje były lepsze niż z San Marino”. A to przepraszam. No i po tym wszystkim, gdy w programie po meczu pan Nowak wygrał wycieczkę na mecz ze Szwecją można się doprawdy zastanawiać – gratulować czy współczuć? Chyba gratulować, mógł przecież wygrać wycieczkę do Rygi. ARP

Polityka 42.2002 (2372) z dnia 19.10.2002; Fusy plusy i minusy; s. 100
Reklama