Jest wreszcie w kinach „Wiedźmin”. Niestety, jeśli ktoś nie wyrobił sobie dotychczas opinii o Andrzeju Sapkowskim jako pisarzu nie tylko pasjonującym, lecz i znaczącym, po obejrzeniu filmu może nabrać podejrzeń, że opowiadania i powieści o wiedźminie to humbug.
Rok temu na tych łamach przyjaciel mój i współpracownik z „Nowej Fantastyki” Marek Oramus ostrzegał, że „film może obnażyć słabości tej prozy”. Nie zgadzam się z takim podejściem. Film nic nie zmienia w ocenie literatury, może co najwyżej ujawnić swoją przydatność bądź nieporadność wobec jej intelektualnych, językowych i artystycznych finezji. Wielka proza nie poddaje się czasem zabiegom adaptatorów, to rzecz stara jak kino.
Z Sapkowskim jest ten jeszcze kłopot, że stale ożywa wobec niego jako pisarza fantasy prowokacyjne pytanie, zadawane zwłaszcza przez tych, którzy go nie czytali.
Polityka
46.2001
(2324) z dnia 17.11.2001;
Kultura;
s. 48