Archiwum Polityki

Józef męczennik

Józef Oleksy odszedł z polityki jako pomówiony premier, powrócił jako naczelny Europejczyk SLD. Popularny w swoim ugrupowaniu, znany za granicą, wciąż zagraża partyjnej pozycji Leszka Millera.

Jako przewodniczący sejmowej komisji europejskiej Oleksy znakomicie wykorzystuje dobrą dla siebie koniunkturę. Pełnomocnik premiera do spraw Unii Sławomir Wiatr ma stale jakieś kłopoty, a inni urzędnicy zajmujący się tematyką europejską, jak Danuta Hübner z KIE, praktycznie nie pokazują się w mediach. Oleksy przeciwnie – jest wszędzie, staje się niezastąpionym ekspertem w sprawach Brukseli, mało jest znaczących wydarzeń oficjalnych i towarzyskich, gdzie nie byłaby widziana charakterystyczna sylwetka byłego premiera. Nie przepuszcza on przy tym żadnej okazji, by zaznaczyć swoje odrębne od kolegów z partii zdanie, chce być trochę osobny, a przez to lepiej zauważalny. Dał tego przykład ostatnio, kiedy stwierdził, że w sławetnej sprawie budowy polskiego Vegas w Białej Podlaskiej był przez kogoś szantażowany. Biorąc pod uwagę, że inni posłowie SLD w projekt Turka Vahapa Toya mocno się zaangażowali, Oleksy znowu wcielił się w swoją ulubioną rolę kontestatora.

Skóra hipopotama

Józef Oleksy powstał z popiołów. Po zarzucie szpiegostwa, jaki spotkał go przed siedmiu laty, wydawało się, że jego polityczna działalność zakończyła się definitywnie. Były premier jest dzisiaj przekonany, że gdyby w 1995 r. wybory prezydenckie wygrał Wałęsa, a nie Kwaśniewski, to zaraz po zarzucie postawionym przez Andrzeja Milczanowskiego nastąpiłyby aresztowania, a za kraty trafiłby nie tylko on, ale i Miller. Socjaldemokracja zostałaby zdelegalizowana i rozpędzona. Zwycięski Kwaśniewski jednak swoją polityczną siłą ostudził nastroje, a Oleksego skłonił, by wbrew wszystkiemu, nawet niektórym kolegom, objął przewodnictwo w SdRP. – Oskarżenie przeżyłem jak najcięższy życiowy kryzys – mówi Józef Oleksy. – Przetrwałem dzięki przekonaniu o swej niewinności, co było ważniejsze od wszelkich pocieszeń.

Polityka 40.2002 (2370) z dnia 05.10.2002; Społeczeństwo; s. 84
Reklama