Archiwum Polityki

Złodzieje wakacji

Skończyły się wakacje, zaczęło się dochodzenie praw przez pokrzywdzonych klientów biur podróży. Oczywiście ordynarne wyłudzenia, zakończone eksmisją z hotelu przez nieopłaconego w porę przez polskie biuro zagranicznego hotelarza, niedotrzymanie programu wycieczki albo niższy niż przewidziany umową standard spotykają się z jednoznaczną oceną prawa i klient wcześniej czy później w sądzie uzyska satysfakcję i pieniądze. Pozostają jednak niewyrównane jeszcze rachunki o zmarnowany w istocie urlop, rachunki za stres, zamianę przyjemności w makabrę, niepewność wakacyjnego losu, nieraz trudności z powrotem do kraju. Kto za to zapłaci?

Mamy opasłą ustawę o usługach turystycznych, mamy kodeks cywilny z jego: „Kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia”. Znawca prawa turystycznego prof. Mirosław Nestorowicz rozkłada jednak ręce i powiada, że „żadne zadośćuczynienie w obecnym stanie prawnym nie może być klientowi przyznane”. Przywołuje jednocześnie profesor przykłady Francji i RFN, w których sądy zasądzają w takich przypadkach znaczne sumy „tytułem naprawienia szkody moralnej”. To jest najlepsze określenie. W Polsce niechętnie sięga się po odszkodowania pieniężne za krzywdy moralne, a jeżeli już, to znacznie miarkuje ich wysokość. Jest to hipokryzja rodem z PRL.

Trwają prace nad nowym kodeksem cywilnym, jest więc czas na przemyślenie wyboru nowej drogi. Nic tak bowiem nie dyscyplinuje ludzi jak obawa odpowiedzialności finansowej. Pod.

Polityka 40.2002 (2370) z dnia 05.10.2002; Fusy plusy i minusy; s. 100
Reklama