Archiwum Polityki

Krew i życie za Saddama

W Iraku, jak w konstytucyjnych monarchiach, urodziny przywódcy są równoznaczne ze świętem państwowym. W tym roku urodziny najpierw odbyły się, a potem zostały odwołane.

Gorące popołudnie. Na ulicach Bagdadu jak zwykle o tej porze powoli zamiera ruch. Słychać jeszcze klaksony tysięcy samochodów, wśród nich przeciskają się ośle zaprzęgi, obładowane towarem wózki pchane przez umęczonych całodzienną pracą ludzi. Wszędzie widać transparenty z arabskimi napisami.

Mój przewodnik, urzędnik z ministerstwa kultury i informacji, który towarzyszy zaproszonemu na uroczystości operatorowi TV, wskazuje na jeden z nich. – To życzenia urodzinowe od narodu dla prezydenta. A prezydent jest wszędzie, na ścianach budynków, pomnikach i plakatach. Na przykład na frontowej ścianie wielopiętrowego biurowca przedstawia prezydenta w cywilnym ubraniu i kapeluszu na głowie, trzymającego w ręku karabin. Przewodnik uśmiecha się z satysfakcją. Po chwili uśmiech znika z twarzy, ostrzega – tam w prawo nie fotografujcie, nie wolno! To budynek ministerstwa. OK. Wsiadamy więc do samochodu, jedziemy dalej. Mijamy wiele innych billboardów przedstawiających prezydenta w różnych sytuacjach: z szablą na koniu, w arabskim stroju, modlącego się, palącego ogromne cygaro, z małym dzieckiem na kolanach.

Wielu artystów stara się uwiecznić na płótnach swojego przywódcę. Nie każdy jednak może dostąpić tego zaszczytu.Sztuka malowania portretu wymaga specjalnych zdolności. Ja mam taki talent – mówi Shaddad A. Khar. – Maluję więc portrety Saddama Husajna. Nie dlatego, że jest przywódcą naszego narodu. Dla mnie Saddam jest niewyczerpanym źródłem twórczego natchnienia i dlatego właśnie on najbardziej inspiruje moją sztukę.

Jadąc przez miasto mijamy pomniki Saddama, niektóre pod białym przykryciem. – To nowe pomniki, będą odsłaniane podczas dni obchodów prezydenckich urodzin – tłumaczy przewodnik.

Polityka 21.2002 (2351) z dnia 25.05.2002; Świat; s. 48
Reklama