Archiwum Polityki

Gabinety pełne agentów

Na Węgrzech ruszyła lawina lustracji. Od przeszło dwóch miesięcy politycy prawicowej opozycji i lewicowej koalicji rządowej oskarżają się nawzajem. Już ponad dziesięciu ministrom poprzednich gabinetów udowodniono, że byli agentami bezpieki.

Tak bezwzględnej i dramatycznej walki politycznej – od momentu transformacji – nigdy jeszcze na Węgrzech nie było. Uchwalona po długich debatach w 1994 r. lustracja, z małymi wyjątkami, przebiegała cicho i wręcz elegancko. Do chwili przegrania tegorocznych wyborów przez Związek Młodych Demokratów FIDESZ i oddania rządów przez premiera Viktora Orbana. Prawica nie była bowiem w stanie pogodzić się z przegraną zaledwie dziesięcioma mandatami i z miejsca sięgnęła po bombę lustracyjną. Bezpartyjnego premiera koalicyjnego rządu, utworzonego przez Węgierską Partię Socjalistyczną i liberalny Związek Wolnych Demokratów, Petera Medgyessyego oskarżono o to, że był agentem komunistycznego kontrwywiadu (patrz POLITYKA 27). Opublikowane dokumenty nie pozostawiały wątpliwości. Premier przyznał, że współpracował, ale tylko z gospodarczym kontrwywiadem – i koalicja jakoś przetrwała.

Grzechy rodziców

W dwa tygodnie później węgierska telewizja i socjalistyczny dziennik „Nepszabadsag” ujawniły materiały dotyczące ojca przewodniczącego frakcji parlamentarnej FIDESZ Zoltana Pokorniego, który w parlamencie domagał się dymisji premiera Medgyessyego. Okazało się, że ojciec jednego z najbardziej bezkompromisowych liderów FIDESZ prowadził podwójne życie i szantażowany wieloletnim więzieniem za udział w powstaniu 1956 r. przez 33 lata współpracował z bezpieką. Zoltan Pokorni o dramacie swego ojca dowiedział się z wieczornych wiadomości. Wprawdzie dzieci nie odpowiadają za grzechy rodziców, ale wstrząśnięty 39-letni Pokorni natychmiast ustąpił z zajmowanych stanowisk, dając tym samym do zrozumienia, że w podobny sposób powinien był postąpić również premier Medgyessy. FIDESZ, włącznie z b. premierem i najserdeczniejszym do tej pory przyjacielem Orbanem odcięli się w zdecydowany sposób od Pokorniego juniora.

Polityka 38.2002 (2368) z dnia 21.09.2002; Świat; s. 52
Reklama