Archiwum Polityki

Dwa wielkie uszy

Pewien mądry pisarz przed laty oświadczył, że dla dzieci trzeba pisać tak samo jak dla dorosłych tylko lepiej. I to jest prawda, która – niestety – umarła wraz z narodzinami wolnego rynku wydawniczego. Dziś wydawcą może być każdy. A co gorsza każdy może zostać pisarzem, a jeszcze łatwiej tłumaczem literatury. Wystarczy umieć czytać. Wówczas sięgnięcie po odpowiedni słownik pozwala przetłumaczyć każdą książkę i z każdego języka. Ta zasada sprawdza się zwłaszcza przy tłumaczeniu i wydawaniu literatury dziecięcej. Oto przykład. Wydawnictwo Jaworski opublikowało książeczkę „Mistrz Edek i jego Pumukl” pióra Ellis Kaut w tłumaczeniu Małgorzaty Pachuckiej. Dydaktyczna opowiastka czerpiąca pełnymi garściami z „Pinokia” roi się od błędów gramatycznych i stylistycznych. I to od samego początku: „Była to głowa o rozczochranych czerwonych włosach, z pomiędzy których wystawały dwa wielkie uszy”. Nie każdy jednak może tę głowę zobaczyć, ponieważ Pumukl „będzie widoczny tylko dla tego, do kogo należy ten przedmiot”. Stworek ów ma także niezwykłe łóżeczko, o którym to sprzęcie mistrz Edek mówi: „Kto go tam wie? Ma przecież cztery nogi – no nie?”. Bohater miał szczęście. Odzyskał swoje łóżeczko. I swą radość wykrzyczał: „Mam go z powrotem! Moje piękne łóżeczko!”. Za dobre sprawowanie Pumukl bywał nagradzany. Jego opiekun pokazując łakocie stwierdzał: „To jest mleczna czekolada – smakuje cudownie, mogę ci to obiecać”. Obiecanki cacanki. Nam ta proza nie smakuje.

Piotr Adamczewski

Polityka 38.2002 (2368) z dnia 21.09.2002; Kultura; s. 58
Reklama