Archiwum Polityki

Na małpi rozum

4 października 1957 r. Rosjanie wprowadzili na orbitę okołoziemską pierwszy sputnik. Niespełna trzy tygodnie później w kosmosie znaleźli się dwaj chłopcy, Romek i A’Tomek, a chwilę później małpa doświadczalna Tytus. Od tego czasu komiksowe przygody sympatycznego szympansa ukazały się w 27 księgach i rozeszły w prawie 10 mln egzemplarzy. Popularność człekokształtnego bohatera nie słabnie: właśnie wchodzi na ekrany animowany film „Tytus, Romek i A’Tomek wśród złodziei marzeń”.

Historii opowiadanej w filmie animowanym nie znajdziemy w żadnej z ksiąg stworzonych przez Henryka Jerzego Chmielewskiego, czyli, dla wielbicieli komiksów, Papcia Chmiela. Oto znajdujemy się na planecie Transformacji, którą rządzi okrutny książę Saligia. Władca ten za pomocą specjalnych wyssawek odbiera ludziom marzenia i przerabia je na reklamy. Oczywiście Tytus z kompanami tam właśnie trafia podczas kosmicznej eskapady i musi stoczyć walkę z Saligią, a sprzymierzeńców nie znajdzie raczej wśród dorosłych mieszkańców Transformacji (ci, wyzbyci marzeń, zajmują się pożeraniem pieniędzy), tylko wśród zbuntowanych dzieci, które zajmują niedostępną dla księcia część planety.

Gra w klasy

W opowieści mamy więc coś i dla dzieci, i dla dorosłych: atrakcyjną fabułę, wartką akcję, Marka Kondrata udzielającego małpie głosu, kloszardkę Wielką Próchnicę przebywającą na wysypisku starych, porzuconych reklam, a przy tym krytykę dzisiejszych zapędów konsumpcyjnych, niechęć w stosunku do wszechwładnej telewizji, a nawet ostrzeżenie przed nadmiernie stechnologizowanym światem. A mimo wszystko czegoś w tej historii brakuje. Otrzymujemy bowiem przygodę, która może dziać się wszędzie, gdy tymczasem siłą komiksowych opowieści był ich lokalny koloryt. W filmie tego klimatu brakuje, tak jak – nie wiedzieć czemu – animowanym postaciom Tytusa, Romka i A’Tomka brakuje odpowiedniej liczby palców u rąk.

Bo przecież komiks rysowany przez Papcia Chmiela jest i popularną kroniką naszych dziejów, zapisem obyczajów zarówno z czasów PRL, jak i nowej Polski, i wreszcie krytyką otaczającego nas absurdu. Te cechy widać już w ramkach rysowanych w 1957 r. dla „Świata Młodych”, zebranych właśnie teraz przez wydawnictwo Egmont i wydanych w formie opasłej książki.

Polityka 12.2002 (2342) z dnia 23.03.2002; Kultura; s. 51
Reklama