Samochody zamówił były prezes Józef Pękala, legenda polskiego przemysłu elektroenergetycznego. Dyrektor elektrowni Jaworzno III, budowniczy Elektrowni Opole, jednej z ostatnich wielkich budów PRL, ukończonej w 1993 r. Był jakby wprost wyjęty z peerelowskiego serialu „Dyrektorzy”. Kierował elektrownią przez prawie ćwierć wieku. Zmieniały się ustroje, koalicje rządowe, odchodzili sekretarze i ministrowie, a Józef Pękala trwał, chwalony za sukcesy, wspieranie inicjatyw społecznych i kulturalnych, rodzinny stosunek do pracowników.
– Prawie wszystkich znał po nazwisku – mówią ludzie. – Nazywaliśmy go Józef I.
Prezes Pękala zdążył odbyć Lexusem tylko jedną podróż – z Opola do pensjonatu Jamrozowa Polana w Dusznikach Zdroju na wyjazdowe spotkanie kierownictwa firmy. Stan licznika wynosi 474 km. Następnego dnia o samochodzie napisała lokalna „Nowa Trybuna Opolska”. Prezes tłumaczył, że miał już dość jeżdżenia starymi Passatami, a Lexusy mają fotele z wbudowanymi wibratorami, masującymi w trakcie jazdy plecy. Wybuchł skandal. Część polityków mówiła o karygodnej rozrzutności, poseł Samoobrony o aksamitnym tyłku prezesa. Ale nie wiadomo, co bardziej wzburzyło posłów: wibrujące fotele czy pogardliwe słowa wobec marek samochodów, którymi jeżdżą sami.
Takie limuzyny jak Toyota Lexus LS 430 nie czekają na klientów w salonie, są przygotowywane na specjalne zamówienie w Japonii. Elektrownia zamówiła swoje w sierpniu zeszłego roku, nadeszły w styczniu 2002 r. Mają ponad 5 m długości, 282 KM mocy, pojemność 4300 cm sześc., rozpędzają się do 100 km w 6 sekund. W 2001 r. w całej Polsce zamówiono tylko 10 takich limuzyn. Samochodem tej klasy nie jeździ nawet premier. A Elektrownia Opole jest w 100 proc.