Archiwum Polityki

Nasze, wasze, niczyje

Polskie Koleje Państwowe chcą pozbyć się1500 dworców. Bo szpetne i niedochodowe. Ale samorządy też ich nie chcą.

Dworzec Główny w Olsztynie. Szary, brudny, nijaki. Relikt minionej epoki. Powstawał na początku lat 70.: poniemiecka architektura musiała ustąpić socjalistycznej nowoczesności. Dziś w zniszczonym budynku późny socjalizm walczy o lepsze z wczesnym kapitalizmem. Jarmarczne budki, kioski, sklepiki i tandetne reklamy rozpychają się w dworcowej poczekalni. W przejściach podziemnych smród, na obdrapanych ścianach graffiti. Sklepikarze i sokiści bezskutecznie usiłują pozbyć się bezdomnych.

Takich i gorszych stacji są w Polsce setki. – PKP nie są w stanie utrzymać wszystkich dworców – mówi dyrektor Paweł Olczyk, pełnomocnik Zarządu PKP SA ds. zagospodarowania mienia i szef Biura Nieruchomości Strategicznych. – Dla najbardziej atrakcyjnych szukamy inwestorów. Resztę musimy sprzedać, wydzierżawić albo po prostu zamknąć.

Olsztyński Główny jest w grupie 72 wybranych, które miały stać się wizytówką PKP. To dworce w dużych miastach, potencjalnie atrakcyjne dla inwestorów. Reszty, około 1500 czynnych stacji, PKP nie chcą. Najchętniej pozbyłyby się wszystkich. Najbardziej zniszczone są wyburzane. W Modlinie koleje zastosowały rozwiązanie pośrednie: w budynku dworca zamurowano wszystkie drzwi i okna.

Wymagającymi remontów dworcami PKP próbują uszczęśliwić samorządy. Jednak większość burmistrzów nie kwapi się, by w zamian za umorzenie długów kolei wobec miasta (np. zaległe opłaty za ziemię pod nieruchomości) przejmować w dzierżawę zrujnowane budynki, wymagające wielomilionowych nakładów. Dworce zatem niszczeją, szpecąc centralne dzielnice miast.

Ożywienie artystyczne

Olsztyński Dworzec Główny od dawna jest dla władz miasta tak zwanym palącym problemem. Zimą dramatycznie zła sytuacja sanitarna w budynku oraz względy bezpieczeństwa sprawiły, że rozważano zamykanie dworca na noc.

Polityka 35.2006 (2569) z dnia 02.09.2006; Kraj; s. 37
Reklama