Najdroższe mieszkanie, jakie można dziś kupić w Warszawie, znajduje się w zabytkowej kamienicy na Krakowskim Przedmieściu: właściciel chce je sprzedać po 40 tys. zł za metr (za całość – 3,6 mln zł). Oferta czeka na amatora od wielu tygodni, ale windowanie ceny na horrendalny poziom to nie przypadek. Stare kamienice są modne, Krakowskie Przedmieście to świetny adres, a po przebudowie tej ulicy (roboty mają zacząć się w sierpniu) będzie jeszcze lepszy. Jezdnie zostaną zwężone, będą po nich jeździły tylko autobusy i taksówki, więcej miejsca zostanie dla pieszych, na kawiarniane ogródki.
W Krakowie rekordy padają na Starym Mieście: za metr mieszkania przy ul. Św. Tomasza trzeba zapłacić 20 tys. zł (za całość – 2 mln zł), przy ul. Floriańskiej 15–20 tys. zł. Krakowskie kamienice przetrwały wojnę, mają magnetyczny urok, a na rynku nieruchomości takie zalety przekładają się na ceny.
W najlepszych, prestiżowych punktach miast stoją głównie stare kamienice, a o wartości domu decyduje przede wszystkim lokalizacja. Od lat doceniają to właściciele agencji nieruchomości, kancelarii adwokackich, przedstawiciele zagranicznych firm, którzy najchętniej lokują biura pod dobrymi adresami. Ostatnio pojawiło się dużo komfortowych budynków biurowych i firmy stały się bardziej wybredne: nie przedłużają umów najmu w zaniedbanych domach. Ale za biuro w dobrze utrzymanej kamienicy gotowe są słono płacić. Zwłaszcza w Warszawie. – W wyremontowanych kamienicach przy placu Trzech Krzyży i w Alejach Ujazdowskich czynsze za metr kwadratowy biura sięgają 20 euro miesięcznie. Tymczasem w większości nowych budynków biurowych płaci się poniżej 16 euro – twierdzi Andrzej Brochocki z Kancelarii Brochocki Nieruchomości, specjalizującej się w obrocie kamienicami.