Na początku lat 70. ubiegłego wieku „The New York Times Magazine” doniósł o antropologicznej sensacji. Oto w filipińskich lasach tropikalnych odnaleziono plemię ludzi całkowicie wolnych od agresji. Tasadajowie w ogóle nie znali takich słów jak wojna, przemoc czy broń. Ta naukowa sensacja nie przetrwała jednak długo. Wnet okazało się, że „pokojowe plemię” składało się z miejscowych rolników, przebierających się na użytek fotografów w prymitywne stroje z liści. Chcieli w ten sposób doprowadzić do utworzenia „plemiennego” rezerwatu, który pozwoliłby uzyskać wyłączność na eksploatowanie złóż surowców mineralnych oraz wyrąb lasów.
Mit szlachetnego dzikusa
Tasadajowie dołączyli do grona kilku mitycznych „pokojowych ludów”, budzących spore emocje w XX w. W tej grupie znaleźli się np. mieszkańcy Nowej Gwinei, rzekomo pozbawieni agresji, oraz nieznający zazdrości seksualnej Samoańczycy, odkryci przez słynną antropolog Margaret Mead z American Museum of Natural History. Z kolei amerykańska badaczka Elizabeth Marshall Thomas opisywała „łagodny lud” !Kung San, żyjący na afrykańskiej pustyni Kalahari. Weryfikacja tych sensacyjnych doniesień wykazała, że Mead dała się uwieść fantazjom tubylców na temat panujących w ich społeczności swobód seksualnych i braterstwa. Thomas zgrzeszyła natomiast zbytnią powierzchownością obserwacji. Gdyby bowiem przebywała wśród !Kung San odpowiednio długo (jak to zrobili inni antropolodzy), stwierdziłaby, iż wskaźnik zabójstw jest tam równie wysoki jak w złych dzielnicach północnoamerykańskich metropolii.
Na przeciwnym biegunie mitu szlachetnego dzikusa znajdował się pogląd głoszony m.in. przez Zygmunta Freuda i Ericha Fromma. Twierdzili oni, że agresja to wrodzony popęd, który stale szuka ujścia.