Archiwum Polityki

Policyjne słupki statystyczne

Rzecznik praw obywatelskich (RPO) Janusz Kochanowski apeluje do szefa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Janusza Kaczmarka o zmianę sposobu rozliczania policjantów z efektów ich pracy. Aby wyrobić narzucane przez zwierzchników normy, policjanci wlepiają absurdalne mandaty, podają fikcyjne dane i tracą czas. – Rozmawialiśmy z policjantami z wielu miejscowości w całej Polsce. Wszyscy skarżyli się na absurdalne normy, dziwne statystyki i kompletnie niezrozumiały system motywacyjny – wyjaśnia Tomasz Oklejak z biura RPO.

Strażnicy prawa prześcigają się w pomysłach, jak poprawić swoje statystyki, aby dostać premię. Skąd zdobyć nazwiska osób, które zostały wylegitymowane podczas służby? Można spisać je z nagrobków na miejscowym cmentarzu – na taki pomysł wpadli policjanci małego miasteczka na południu Polski. Komendant był zadowolony, a jego szefowie wraz z gratulacjami przekazywali premie motywujące do dalszej „pracy”.

Rzecznika praw obywatelskich niepokoi też fakt, że na podstawie tych często fikcyjnych danych sztab ludzi z Komendy Głównej Policji opracowuje normy i limity, które muszą być spełnione w następnym roku. Policjanci prognozują też, ile zdarzy się wypadków. Gdy ofiar wypadków jest więcej, bo zginą na przykład cztery osoby w miesiącu, a nie dwie, muszą pisać programy naprawcze, bo norma została przekroczona o 100 proc. Oklejak opowiada, że w Warszawie w wydziale zajmującym się nieletnimi za zatrzymanie młodego przestępcy policjant dostaje dwadzieścia punktów, a za wylegitymowanie młodego człowieka – dwa. – Policjanci szli w okolice szkół, legitymowali dziesięciu uczniów i w punktacji wychodzili tak, jakby zatrzymali młodocianego przestępcę.

Polityka 22.2007 (2606) z dnia 02.06.2007; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 19
Reklama