Archiwum Polityki

Gwiazdy grają dla siebie

Dragomir Okuka, serbski trener Legii Warszawa, mistrza Polski w piłce nożnej

Kiedy rozpoczynałem pracę z Legią Warszawa, część polskich mediów potraktowała mnie dość chłodno. – Na co nam trener z Serbii, skoro mamy wielu doskonałych fachowców? – pytano. Przyjeżdżając do Polski miałem świadomość, że każdy mój krok, każda moja decyzja będą głośno komentowane, a rozmiary każdej porażki – wyolbrzymiane. Jednak bardzo chciałem pracować w Warszawie – bądź co bądź Legia to najbardziej znany za granicą polski klub, z piękną przeszłością i dużymi możliwościami. Kiedy obejmowałem zespół, poziom piłkarski większości zawodników pozostawiał wiele do życzenia. Uznałem jednak, że nie ma sensu budowanie od podstaw nowej drużyny, a raczej wywołanie w piłkarzach motywacji do lepszej pracy, tak, aby każdy „dał z siebie wszystko”. To się udało. Po wzmocnieniu składu kilkoma piłkarzami z zagranicy (w tym z Serbii) Legia zaczęła wygrywać, prezentując zupełnie inną niż dotychczas piłkę.

Legia oprócz piłkarzy ma jeszcze jednego „zbiorowego” zawodnika – jest nim niesamowita, wierna publiczność, dopingująca zespół ze wszystkich sił nawet wtedy, gdy on przegrywa. Gorącą atmosferę na trybunach stadionu przy ul. Łazienkowskiej można porównać jedynie z tym, co dzieje się podczas meczów dwóch belgradzkich drużyn: Crvenej Zvezdy i Partizana. Takiej publiczności brakowało mi cztery lata temu, gdy prowadziłem do mistrzostwa Jugosławii drużynę Obilicia.

Jako trener osiągnąłem już sporo, ale podnoszę poprzeczkę wyżej: przed nami eliminacje do Ligi Mistrzów. Uważam, że Legia w obecnym składzie jest w stanie przejść zwycięsko przez pierwszy dwumecz i zakwalifikować się do gier grupowych. Jeśli na początku trafimy na kogoś z wielkich europejskiej piłki, choćby Walencję, to mogą być kłopoty.

Polityka 19.2002 (2349) z dnia 11.05.2002; Komentarze; s. 17
Reklama