Debata to – wedle różnych definicji – dysputa, narada, oma-wianie zagadnień, roztrząsanie problemów. W słowie tym zawarte są zgoła inne znaczenia niż w określeniach – kłótnia, pyskówka, awantura, konflikt. Tymczasem polska debata publiczna kojarzy się właśnie z pyskówką.
Zaczęło się od sporu, kto może w debacie uczestniczyć. Na początku wolności siłą rozpędu dyskutowała inteligencja. Zasłużeni dysydenci i intelektualiści pojawili się w telewizji, powstawały nowe pisma i było niezwykle ważne, kto je obejmie (największy spór nie tyczył wcale „Gazety Wyborczej”, ale „Tygodnika Solidarność”), reaktywowały się tytuły niegdyś zamknięte przez komunistów – inteligencja śmiało przystępowała do rządu dusz. Bardzo szybko jednak z kręgów nowej polityki padło pytanie: a niby z jakiego tytułu?
Polityka
47.2004
(2479) z dnia 20.11.2004;
Kraj;
s. 42