Aptekarze nagle poczuli, co to znaczy rynek. Prawdziwa konkurencja zajrzała im w oczy i przejechała się po zarobkach. Pacjenci na tym korzystają, bo sporo leków mogą kupić taniej.
W Gdyni z daleka widać naklejki w biało-czerwonych barwach: „Apteka Polskiego Aptekarza”. Taki szyld ma dzisiaj około 140 trójmiejskich placówek. W ich wnętrzach wiszą plakaty z pokaźnym wykazem leków, które „polscy aptekarze” oferują ze zniżką. Czasem jest to złotówka, parę złotych, a czasem, jak w przypadku xalatanu, nawet dwadzieścia złotych. „Polscy aptekarze” – grupa drobnych prywatnych właścicieli – zorganizowali się, by móc stawić czoła silniejszemu konkurentowi, firmie EuroApteka, która wywodzi się z Litwy, a w Europie Wschodniej buduje całe sieci aptek.
Polityka
47.2004
(2479) z dnia 20.11.2004;
Gospodarka;
s. 44