Spór o podatki pojawił się niemal dokładnie w pierwszą rocznicę objęcia rządów przez koalicję Unii Wolności i AWS. Te dwanaście miesięcy były pełne ciężkiej i niekiedy owocnej pracy, ale również - głębokich kryzysów, których kulminacje przypadały na styczeń, maj i na dzień dzisiejszy. Nie była to łatwiejsza współpraca niż ta, którą pokazały wcześniej SLD i PSL.
Koalicja powstawała w napiętej atmosferze, kiedy to Unia Wolności z politycznego rozsądku musiała zapomnieć, co o niej wcześniej mówili działacze AWS. Ci ostatni zaś, choć przecież nie zmienili z dnia na dzień zdania o unitach, byli zmuszeni złagodzić ton i szukać tego co wspólne. Wspólna okazała się władza. Ta sytuacja przymusu, tłumionych reakcji, uciszanych opinii przypominała wulkan, który musiał co jakiś czas wybuchać, a przynajmniej wrzeć. Lista koalicyjnych konfliktów, i to tylko tych najgłośniejszych, liczy zatem kilkadziesiąt pozycji. Oba ugrupowania zarzucają sobie nawzajem nielojalność, pazerność na stanowiska, niekompetencję przedstawicieli w rządzie, inspirowanie ataków na polityków koalicyjnego partnera, ignorowanie cudzych programów, nieprzestrzeganie umowy koalicyjnej. Pojawiają się w tych konfliktach pewne prawidłowości.
Jak Unia gra z Akcją
Unia podkreśla swoją spoistość i wyrazistość. Daje to jej możliwość atakowania AWS za niespójność, brak dyscypliny, wewnętrzną opozycję. Unia ma więc pretekst, aby traktować AWS jak pewnego rodzaju klub dyskusyjny, którego opinii nie trzeba traktować do końca poważnie. Unici stosują zatem zręczną i sprawdzoną już za rządów Hanny Suchockiej taktykę: brać pod uwagę tylko te koncepcje i projekty, które wychodzą od rządu, a ignorować pomysły rodzące się w głowach posłów AWS. Na poziomie parlamentu politycy Unii niechętnie dyskutują z Akcją. Raczej spokojnie czekają, co na to powie rząd. W gabinecie Jerzego Buzka unici bowiem czują się znacznie silniejsi niż w parlamencie, gdyż uwikłanie we władzę wykonawczą zawsze stępia radykalizm, jaki mogliby przejawiać koalicyjni sojusznicy. A poza tym mają w rządzie wielką indywidualność, czyli wicepremiera Balcerowicza, którego zdanie na posiedzeniach rządu jest nie do przecenienia.