Archiwum Polityki

Stój, bo kliknę!

Policyjne pościgi przenoszą się w cyberprzestrzeń. Powstają wyspecjalizowane jednostki e-funkcjonariuszy. Jednak na razie przestępcy z sieci czują się bezkarnie.

Komenda Główna Policji w Warszawie, labirynt korytarzy prowadzi do niewielkiego pokoju, którego przestrzeń zdominowały dwie szafy pancerne. O wiele ważniejsze są jednak znajdujące się tu komputery, narzędzia pracy polskiego „cybergliny”, inspektora Jana Hajdukiewicza (hajduk@kgp.waw.pl) kierującego w Komendzie Głównej zespołem do spraw zwalczania przestępczości komputerowej. Zespół ten walczy z hakerami, oszustami, piratami, złodziejami numerów kart kredytowych. Na adres poczty elektronicznej inspektora można wysyłać informacje o przestępstwach. Gdy inspektor rano włącza komputer, może być pewny, że czekają na niego nowe atrakcje.

O przestępstwach komputerowych słyszy się coraz częściej w epoce Internetu, telefonii komórkowej i elektronicznego handlu. W ciągu minionych tygodni opinię publiczną bulwersowały informacje o poznańskim hakerze, który włamał się do systemu informatycznego amerykańskiej agencji kosmonautycznej NASA. Występujący w „Teleranku” gość programu zapraszał do odwiedzenia witryny internetowej, która – jak się później okazało – zawiera treści pedofilskie. A  w przeddzień papieskiej wizyty aresztowano Ryszarda M., maniakalnego „elektroterrorystę”, który podawał się za bojownika islamskiego i w rozsyłanych e-mailach, m.in. do Sejmu i „Gazety Wyborczej”, nawoływał do zabicia Jana Pawła II.

Policyjne statystyki mówią, że przestępstw komputerowych ciągle przybywa. Kodeks karny z 1997 r. zaopatrzono w kilka przepisów odnoszących się bezpośrednio do nowych zagrożeń. Tylko w 2001 r. zarejestrowano 279 oszustw komputerowych oraz ponad trzysta przypadków, jakie potocznie nazywamy atakiem hakerskim: włamań do systemu informatycznego w celu uzyskania lub zniszczenia informacji.

Polityka 36.2002 (2366) z dnia 07.09.2002; Społeczeństwo; s. 74
Reklama