Archiwum Polityki

Wybrali wybór

Po odejściu Portugalii liga antyaborcyjna w Unii Europejskiej zmalała do trzech krajów katolickich.

Deputowana do Parlamentu Europejskiego Węgierka Zita Gurmai nie zdzierżyła. Grupa europosłów prawicy – w tym dziewięciu Polaków, m.in. Wojciech Roszkowski i Bogusław Sonik – skrytykowała ogłoszone w Portugalii referendum nad liberalizacją prawa antyaborcyjnego. Gurmai, członkini frakcji socjalistów, ripostowała: „Jak eurodeputowani z Wielkiej Brytanii czy Niemiec mogą się sprzeciwiać, by kobietom w Portugalii przyznane zostały takie same prawa jak Brytyjkom czy Niemkom?”.

Pięć lat temu w głośnym procesie osądzono portugalską położną, która u siebie w domu przerwała ciążę u około setki kobiet na ich życzenie. Położną oskarżono o złamanie ustawy antyaborcyjnej. Skazano ją na siedem i pół roku więzienia (wyrok później złagodzono). Dwa lata temu w innym procesie sąd uniewinnił po roku dwie kobiety oskarżone o poddanie się zabiegowi. Portugalia nakazywała karać zarówno osoby wykonujące zabieg, jak i kobiety, które mu się poddały.

8 marca parlament portugalski zmienił ustawę antyaborcyjną,

powołując się na wynik referendum z 11 lutego. Ponad 59 proc. głosujących było za zmianą, ale większość spośród prawie 9 mln uprawnionych do oddania głosu została w domu. By referendum było ważne, musi w nim wziąć udział co najmniej połowa uprawnionych. Frekwencja była wprawdzie lepsza niż w poprzednim referendum pod koniec lat 90., ale trudno było zwycięstwo obozu chcącego zmian uznać za jednoznaczne. Wynik wskazywał raczej na społeczne niezdecydowanie w gorącej kwestii aborcji.

Premier socjalista José Socrates uznał jednak, że głos elektoratu był jasny i poddał projekt zmian pod głosowanie w parlamencie, a że lewica ma w nim większość, legislacyjna klamka na razie zapadła.

Polityka 13.2007 (2598) z dnia 31.03.2007; Świat; s. 48
Reklama