Archiwum Polityki

Proza życia poczętego

To nieprawda, że w Polsce kobieta w niechcianej ciąży nie ma wyboru. W każdej gazecie: „AAAA miesiączki wywołuję całodobowo”. Próby rozwiązania problemu aborcji przez zaostrzanie przepisów, łącznie ze zmianą konstytucji, to przejaw wiary magicznej.

Z punktu widzenia zdrowia kobiety wskazania do przerwania ciąży są bardzo ogólne i uznaniowe – właściwie zależą od interpretacji. Jeden lekarz uzna za wystarczające wysokie nadciśnienie pacjentki, ciężkie wady wzroku, niewydolność krążenia lub cukrzycę, inny stwierdzi, że wszystkie te schorzenia da się leczyć i nie zagrażają one zdrowiu i życiu kobiety w ciąży.

Najczęściej wykrywanymi za pomocą badań prenatalnych wadami płodu są: zespół Downa (opóźnienie umysłowe i niedorozwój narządów wewnętrznych), dystrofia mięśniowa (zanik mięśni) i mukowiscydoza (zaburzenia układów pokarmowego i oddechowego). Zdarzają się także ciężkie uszkodzenia płodu jak bezmózgowiec, bezczaszkowiec i wady serca, jednoznacznie świadczące, że dziecko nie przeżyje.

To są właśnie te dramatyczne sytuacje, w których do tej pory państwo pozostawiało obywatela sam na sam z jego sumieniem.

Orzeczenie Trybunału w Strasburgu w sprawie Alicji Tysiąc, której odmówiono aborcji (teraz Polska ma jej wypłacić 25 tys. euro zadośćuczynienia za naruszenie prawa do poszanowania jej życia prywatnego i rodzinnego), zbiegło się z kolejną dyskusją o wprowadzeniu do konstytucji zapisu o faktycznym zakazie przerywania ciąży. Wydawać by się mogło, że wyrok ten pomoże zrozumieć politykom, że wkroczenie w sferę wolności sumienia to poważne ograniczenie praw człowieka. Ale uwagę publiczną skierowano zupełnie gdzie indziej: na moralność pani Alicji; na rozważania, że sytuacja dwuznaczna, bo niby dziecka nie chciała, a teraz je kocha, jakby lepiej było, żeby dla spójności obrazu pani Alicja córkę oddała do przytułku.

Wydawać by się też mogło, że w obliczu wyroku i zamierzonych zmian konstytucyjnych mocnym głosem odezwą się lekarze, bo ów zakaz zepchnie ich w sytuację, w której będą musieli sprzeniewierzać się podstawowym kanonom etycznym swojego zawodu.

Polityka 13.2007 (2598) z dnia 31.03.2007; Ludzie; s. 96
Reklama