Archiwum Polityki

Musi na wnusia

Dziadkowie są zaskoczeni. Coraz częściej byłe synowe albo konkubiny synów domagają się, by to oni płacili alimenty na dzieci. Gdy odmawiają, kobiety występują z pozwami do sądów. A te przyznają im rację.

Iwona A. (32 lata, średnie wykształcenie) półtora roku żyła w konkubinacie. Adam, partner Iwony, miał już córkę z małżeństwa, które zakończyło się rozwodem. Iwona i on zwykle zabezpieczali się przed ciążą. Ale dwa razy było inaczej. Ostrzegała wtedy partnera, ale on się uśmiechnął. „I co z tego” – powiedział. Zinterpretowała to jako zgodę na wszystkie konsekwencje. A potem, gdy zaszła w ciążę, zażądał usunięcia. Odmówiła i urodziła dziecko. Rozstali się. Sąd zasądził alimenty na rzecz synka (370 zł). Ale Adam nie płacił. W ciągu sześciu lat komornik kilka razy ściągnął coś (w sumie ok. 1000 zł) z jego zarobków, wtedy kiedy Iwona zdołała ustalić, gdzie pracuje. A to rzadko się jej udaje, bo ona mieszka w Gdańsku, a on w Warszawie.

Brat Iwony studiował prawo, stąd wiedziała, że może dochodzić alimentów od dziadków. – Nie chciałam tego robić, to była ostateczność twierdzi. – Uważam, że utrzymanie dziecka to obowiązek rodziców. Ale synek chorował, nie mogłam znaleźć pracy. Dorabiałam opieką nad obcymi dziećmi. Jednak koszty mnie przerosły.

Zadzwoniła do Włocławka do rodziców Adama. Nie zgodzili się pomóc. Więc spotkali się w sądzie. Dziadek – spokojny, babcia – wroga. Oboje rozżaleni. Dziadek pracuje, zarabia 2,2 tys. zł netto, babcia ma niską rentę, ponad 400 zł. Jesienią 2004 r. sąd przyznał Iwonie 300 zł alimentów. Na jednej z rozpraw dziadek zapytał o zdjęcie wnuka. Wysłała kilka. Miała nadzieję, że może zechcą go poznać, nawiązać kontakt. Ale nie.

Przepisy, które pozwalają dochodzić pomocy finansowej od dziadków, są zawarte w kodeksie rodzinnym opiekuńczym od dawna (art.

Polityka 19.2006 (2553) z dnia 13.05.2006; Społeczeństwo; s. 105
Reklama