Archiwum Polityki

Soczek marchewkowy jednodniowy

W komedii romantycznej wszystko jest piękne: ludzie, plenery, psy. Najpiękniejsza zaś jest miłość, która mimo niegroźnych przeszkód tryumfuje w obowiązkowym happy endzie. Nic dziwnego, iż polski widz pokochał je od pierwszego wejrzenia. Właśnie mamy na ekranie dwie nowe.

Ostatnim filmem polskim, który pochwalić się może imponującą frekwencją, też była komedia romantyczna – „Nigdy w życiu”. Obejrzało ją ponad milion sześćset tysięcy widzów, mimo zmasowanych ataków krytyków, z wyżej podpisanym włącznie. Po prostu okazało się, że nasz widz złakniony jest rozrywki lekkiej, łatwej i przyjemnej, zwłaszcza że w życiu nie za bardzo jest mu romantycznie i raczej mało komediowo.

Twórcy owego sukcesu, to jest autorka literackiego pierwowzoru Katarzyna Grochola, scenarzystka Ilona Łepkowska i reżyser Ryszard Zatorski, postanowili pójść za ciosem i szybko nakręcić tzw. sequel. Doszło jednak do nieporozumień między autorką i scenarzystką, która chciała wszystko pisać od nowa, swoje zdanie miał też producent, w rezultacie powstały dwa filmy. Z tym że „Tylko mnie kochaj” to jest oryginalny scenariusz, napisany przez Ryszarda Zatorskiego, który nie odwołuje się do książki Grocholi, ale za to na chwilę pojawiają się w tym filmie Danuta Stenka i Artur Żmijewski, którzy grali główne role w „Nigdy w życiu”. Natomiast w „Ja wam pokażę!”, będącym fabularną kontynuacją „Nigdy w życiu”, grają nowi aktorzy, to jest Grażyna Wolszczak i Paweł Deląg, zaś reżyserem jest bliżej nieznany Denis Delić.

Bardzo to skomplikowane, lepiej więc zapomnieć o nieoczekiwanych zamianach ról i traktować obydwa filmy jako odrębne przedsięwzięcia, czyli zamiast uwielbianego przez twórców reklam dwa w jednym – jedno w dwóch.

Życie wcale nie jest śmiertelną chorobą przenoszoną drogą płciową. To znaczy, u Zanussiego może sobie być, ale nie w komedii romantycznej, w której wszystko zamienia się w radosny poemat. Kiedy w finale „Tylko mnie kochaj” z ekranów płynie znana piosenka „What a Wonderful Life”, widz nie ma już najmniejszych wątpliwości, że właśnie dowiedział się, co to jest prawdziwe szczęście.

Polityka 6.2006 (2541) z dnia 11.02.2006; Społeczeństwo; s. 94
Reklama