Konkurs na Antysłowo IV RP ogłosiliśmy w 21 numerze „Polityki”. Impulsem do rozpoczęcia akcji, poza nieustającym zdumieniem językowymi wygibasami polityków, były opublikowane w „Niezbędniku Inteligenta” artykuły prof. Michała Głowińskiego oraz Elizy Pieciul-Karmińskiej. Głowiński, przez lata analizujący język peerelowskiej propagandy, zwracał uwagę na podobieństwo manipulacji stosowanych we współczesnym języku politycznym do nowomowy typowej dla minionego systemu („NI” 11). Pieciul-Karmińska („NI” 12) opisywała podobne praktyki w Niemczech. Wspominała też o konkursie Unwort des Jahres, w którym wybierane są słowa i sformułowania „sprzeniewierzające się rzeczowemu użyciu i zaburzające humanitarną koegzystencję”. Pojęcie w manipulacji najskuteczniejsze czy też takie, którego konstrukcja jest najbardziej wyrafinowana, zyskuje niechlubne miano antysłowa roku. „Co ważne – podkreślała autorka – krytyka języka rozumiana jest przede wszystkim jako zachęta do refleksji nad mechanizmami językowymi, którym nieświadomie ulegamy i które wpływają na nasz obraz świata”. Na podobnej zasadzie chcieliśmy wraz z Państwem przyjrzeć się temu, co – i w jaki sposób – mówią do nas polscy politycy.
W pierwszym etapie konkursu prosiliśmy o przesyłanie do nas używanych w życiu politycznym słów, zwrotów lub wyrażeń zaciemniających rzeczywistość, ukrywających intencje czy fałszujących fakty. W odpowiedzi przyszło około tysiąca zgłoszeń, często zawierających po kilka typów. Za wszystkie dziękujemy. 10 autorów propozycji, którym przypadną upominki, komplety „Wielkich mów historii”, zostanie powiadomionych esemesem.