Archiwum Polityki

Szkoła zamiatania

W materiałach reklamowych prywatnej Profesjonalnej Szkoły Biznesu w Krakowie można przeczytać, że założono ją z pobudek patriotycznych, jej właściciel zarabia na poziomie średniej krajowej i powinien dostawać medale. Można też dowiedzieć się, czym niedawno studenci obdarowali Andrzeja Leppera, za co studentów powinien przeprosić minister oraz jaka nagroda czeka tych, którzy zadenuncjują byłego rektora uczelni. O tym, że szkołę czeka likwidacja, nie napisano słowa.

Jeszcze kilka lat temu Profesjonalna Szkoła Biznesu Szkoła Wyższa w Krakowie w rankingu niepaństwowych uczelni mieściła się w pierwszej dwudziestce. W najlepszym okresie studiowało w szkole ponad trzy tysiące słuchaczy. Powstała przychodnia zdrowia, akademik, a nawet klub menedżera, w którym występował i Marek Pol, i Wiesława Ziółkowska, i Adam Bachleda-Curuś.

W październiku 2001 r. na inaugurację roku akademickiego kanclerz szkoły i jej założyciel Jan Spiechowicz też zaprosił znanych polityków. Zjawił się jeden. Ten, któremu nie przeszkadzało, że Profesjonalna Szkoła Biznesu prowadzi dziś, przynajmniej według Ministerstwa Edukacji Narodowej, biznes tyleż nieprofesjonalny, co nielegalny. Andrzeja Leppera, szefa Samoobrony, przyjęto owacjami. Witali go gorąco studenci – wręczyli mu bat i miotłę, równie gorąco przyjęły polityka władze szkoły. W szczególności jej nowy rektor Wacław Przybyło, choć jego start na fotel senatora z listy Samoobrony okazał się falstartem.

Poprzedniego rektora PSB prof. Marka Danielewskiego kanclerz Jan Spiechowicz zwolnił kilka miesięcy wcześniej dyscyplinarnie. Za to, że sprzeciwił się organizowaniu naboru na rok szkolny 2001/2002. Za to, że wysłał listy do studentów, informując ich o tym, że sytuacja uczelni jest dramatyczna i że najlepszym wyjściem dla uczniów PSB jest zmiana szkoły. – Nie miałem wyboru – mówi Danielewski, którego podstawowym miejscem pracy jest krakowska Akademia Górniczo-Hutnicza. – Nie chciałem już brać udziału w awanturze, której skutki najdotkliwiej odczują nieświadomi niczego młodzi ludzie. Szkoła to nie sklep, w którym interes właściciela jest najważniejszy.

Kłopoty zaczęły się w czerwcu 2000 r., kiedy to MEN po przeprowadzonej kontroli zdecydowało się nie przedłużać zezwolenia na utworzenie uczelni, co oznaczało likwidację szkoły.

Polityka 2.2002 (2332) z dnia 12.01.2002; Społeczeństwo; s. 68
Reklama