Michał Sobelman, współscenarzysta filmu Jana Sosińskiego, mieszkał w Polsce do 1968 r., musiał wyjechać z rodzicami po marcowej kampanii antysemickiej, wrócił jako pracownik ambasady izraelskiej, mieszka znowu w Warszawie. Ale do domu, z którego wyjechał przed ponad 30 laty, jakoś jeszcze nie zaszedł. „Może kiedyś” – mówi ze smutnym uśmiechem w filmie. W czasie marcowej ohydy ktoś wymalował na budynku napis: Tu mieszka Żyd.
Po co wracał? Po co przyjeżdża do Polski roześmiana, piękna izraelska młodzież? Przecież zobaczą prędzej czy później gwiazdy Dawida na szubienicy wymalowane i w Tykocinie, i w Warszawie, teraz, ponad pół wieku po Zagładzie, po Marcu, po uroczystości w Jedwabnem.
Sobelman, jak wielu innych Żydów z polskimi korzeniami, przyjechał w „poszukiwaniu utraconych lat”. Ten proustowski motyw nie nadaje się do drążenia. Jest zbyt osobisty, zbyt intymny. Lepiej opowiedzieć sfilmowaną w czerni i bieli historię dorastającego chłopaka, który najpierw słyszy na podwórku, jak jego koledzy od gry w piłkę skandują „ty Żydzie!”, a później dowiaduje się od matki, że sam jest Żydem. A jeszcze później, już w Izraelu, słyszy od kolegów nową obelgę: „ty Polaku!”.
Filmowy esej dokumentalny Sosińskiego-Sobelmana-Pytlakowskiego nie daje jednak za wygraną. Na co najmniej trzech ścieżkach próbuje pokazać widzowi, że ważniejsze niż powieszone gwiazdy malowane w Polsce i stereotyp Polaka, nieuleczalnego antysemity, wciąż żywy w Izraelu, są próby rozmowy, spotkania się, zrozumienia, wyprawa w głąb pamięci indywidualnej i zbiorowej. Próbuje śpiewająca aktorka Katarzyna Groniec i „kultowy” pisarz młodego pokolenia Etgar Keret, próbuje polska i izraelska młodzież, próbują jej nauczyciele (wśród nich Robert Szuchta, autor pionierskiego podręcznika o Zagładzie dla polskich szkół średnich), próbuje starsze pokolenie, które pamięta jeszcze wojnę.