Dwóch się bije, Leszek Czarnecki korzysta. Czarnecki zamierza wykorzystać spór polskiego rządu z UniCredito i kupić od Włochów wszystkie lub sporą część udziałów BPH. 43-letni twórca wrocławskiego Europejskiego Funduszu Leasingowego SA kontroluje dziś giełdowy Getin Bank SA. Wiadomość, że to właśnie ten prywatny bank, kilkakrotnie mniejszy od BPH, ma być jego nabywcą, zdumiała rynki finansowe. Za kredyty, zgodnie z polskim prawem, zrobić tego nie może. – Mógłby wprawdzie ogłosić dodatkową emisję akcji i pewnie chętnych na udziały w banku by nie brakowało, ale uzyskałby w ten sposób około 1 mld zł – spekulują analitycy finansowi. Natomiast sprzedaż BPH to transakcja zupełnie innego kalibru, tu w grę wchodzi suma ok. 5 mld euro.
Ze zrozumieniem dalszego scenariusza także i my możemy mieć problemy. UniCredito, chcąc rozwiązać problem, daje do zrozumienia, że rzeczywiście mogłoby sprzedać BPH. To Włosi chcą jednak poszukać kupca i mają prawo sprzedać dobry bank za cenę rynkową. Tymczasem strona polska nie tylko wskazuje im Getin jako nabywcę, ale też oczekuje ponoć, że cena będzie o wiele niższa, mimo że kupiec miałby też przejąć logo banku. Aż prosi się więc, by zadać pytanie: dlaczego naszemu rządowi miałoby tak bardzo zależeć, by wzbogacił się biznesmen Czarnecki? Smaczku dodaje fakt, że to nie minister skarbu gra pierwsze skrzypce w tych negocjacjach, ale uczestniczący w nich szef gabinetu politycznego premiera Jacek Tarnowski.
Kilka lat temu Czarnecki zapowiadał, że chciałby się wybrać w podróż kosmiczną na Księżyc. Gdyby udało mu się kupić za bezcen BPH z jego logo, byłoby to coś równie niebywałego. Jak i fakt, że nieufni liderzy PiS nagle nabrali tak wielkiego zaufania do bogatego biznesmena. Może sprawą zajęłaby się komisja śledcza ds.