Archiwum Polityki

Anglia pozostaje wyspą

Baronessa Patricia Scotland. Minister do Spraw Praw Człowieka w Wielkiej Brytanii

Prawa człowieka miały zawsze wymiar praktyczny: równy dostęp do sprawiedliwości, prawa obywatelskie, a nawet kwestie imigracji. W ubiegłym roku premier Tony Blair poszerzył zakres spraw, którymi się zajmuję w kancelarii rządu. Należą do nich m.in. prawa człowieka i wymiar sprawiedliwości za granicą – wszędzie poza krajami Unii Europejskiej. Powinnam podróżować o wiele więcej po krajach, którymi się zajmuję, i przekonywać, że o sprawiedliwości myślimy podobnie. Stąd moja wizyta w Polsce.

Spotykam się tu ze skargami, że Wielka Brytania pozostała wyspą, podczas gdy cały kontynent europejski się jednoczy, że wiele mówimy o prawach człowieka, ale sami ich nie przestrzegamy. Obywatele krajów aspirujących do członkostwa podróżują swobodnie do kanału La Manche, a tam zaczyna się brytyjska forteca. Także Polacy skarżyli się na urzędników imigracyjnych, którzy zawracali ich z lotniska.

Przede wszystkim muszę odeprzeć zarzut, zanim ktokolwiek go postawi, że kierujemy się względami rasistowskimi. Kiedy byłam w MSZ, ministrem był Szkot, jednym zastępcą Południowy Afrykaner, drugim Anglik, trzecim pan z Edenu, czwartym z Karaibów – ja. To jest właśnie rys Wspólnoty (patrz artykuł s. 34 – red.). Zapewniam, że ta rasowa mozaika, którą spotyka się wszędzie w Wielkiej Brytanii, nie jest na pokaz – to źródło naszej siły. Ale nie każdy, komu źle u siebie w domu, musi być wpuszczony do nas. Prawa człowieka – tak! Również tego, który mieszka na Wyspie i nie chce przybyszów łamiących przepisy.

Mamy takie przysłowie: Justice delayed is justice denied, czyli sprawiedliwość opóźniona to sprawiedliwość zanegowana. Sądy muszą działać szybko, ale nie kosztem jakości procesu.

Polityka 9.2002 (2339) z dnia 02.03.2002; Komentarze; s. 15
Reklama