Archiwum Polityki

Luda z ludu

Światowa premiera Ludmiły Putinowej w roli Pierwszej Damy Rosji miała się odbyć w Londynie. Nie odbyła się. Królowa Elżbieta II, żona premiera Blaira oraz wdowa po byłym liderze laburzystów baronessa Guilmorhill na próżno przymierzały kapelusze przed zaplanowanymi spotkaniami. Władimir Putin przyjechał sam. Również w Polsce był bez małżonki. Teraz ona sama złoży u nas wizytę.

Rok temu gospodarz Kremla samotnie witał w Kalinigradzie ambasadora Danii, choć zgodnie z planem prezydentowi towarzyszyć miała małżonka. Nie przyjechała też do Warszawy. Choć miała.

Czy taka nieobecność to wybieg dyplomatyczny, efekt swarów rodzinnych, a może jeszcze czegoś innego? Tu prawda i plotka walczą o lepsze. Podaje się więc do wiadomości, że Pierwsza Dama Rosji czasem źle się czuje... W 1994 r. stała się ofiarą ciężkiego wypadku drogowego: Ładę, którą jechała prezydentowa, staranował inny samochód. Rezultat: złamanie podstawy czaszki, kilka poważnych operacji kręgosłupa, miesiące w gipsie... Czy po takich urazach można czasami, zupełnie niespodziewanie, poczuć się kiepsko? Można.

Blondynka-poliglotka

Plotka, która z prędkością bilardowej kuli toczy się między Kremlem a Starym Placem (gdzie rezyduje plejada urzędników i urzędniczek administracji prezydenta), głosiła, że małżeństwo Putinów przechodzi ciężki kryzys, a rodzina trzyma się tylko po to, aby nie zachwiała się kariera głowy państwa. Pojawiły się też głosy, że Ludmiła jest zbyt mało reprezentacyjna jak na towarzyszkę życia władcy jednej szóstej globu.

Fakty świadczą, że zwłaszcza to ostatnie to bzdura. Ta ładna 44-letnia (ur. 6 stycznia 1958 r.) blondynka z Kaliningradu uzyskała na Wydziale Filologii Uniwersytetu Leningradzkiego dyplom z języka hiszpańskiego i zdała egzamin państwowy z francuskiego. Po powrocie z Niemiec (dokąd wyjechała z mężem w 1986 r.) wykładała język niemiecki na kursach lingwistycznych. Na długo przed wizytą u państwa Bushów Władimir Putin pilnie wkuwał angielski. Najprawdopodobniej Ludmiła też. Zna więc kilka języków. Czyżby nie miała w nich nic do powiedzenia?

Mało prawdopodobne. Uczyła się bardzo dobrze, szkołę średnią ukończyła w Kaliningradzie uzyskując dyplom z wyróżnieniem; ładnie śpiewała, grała na fortepianie, tańczyła i recytowała – była więc podporą szkolnych akademii; aktywnie udzielała się w komsomole.

Polityka 9.2002 (2339) z dnia 02.03.2002; Świat; s. 32
Reklama