Archiwum Polityki

Murzyn na traktorze

W dzisiejszym kinie mieszają się języki, wątki, style i pieniądze. Weźmy dla przykładu „Poniedziałek rano”, obraz nagrodzony Srebrnym Niedźwiedziem za reżyserię: film jest francuski, reżyser Otar Joseliani to emigrant z Gruzji, a akcja toczy się głównie w Wenecji. Nie dziwi nic, nawet to, że w scenach dziejących się na francuskiej wsi traktor obsługuje rodowity Murzyn, zresztą chyba najszczęśliwsza osoba w okolicy.

Bohaterem „Poniedziałku” jest robotnik, który pewnego dnia postanawia nie iść do pracy. Oprócz zrozumiałego znudzenia robotą i życiem rodzinnym – nie wiadomo, czym bardziej – mamy tu również bunt przeciw zakazom wszelkiego rodzaju, włącznie z zakazem palenia, o czym informują rzucające się w oczy napisy na bramie zakładu. W pięknej Wenecji nasz bohater pozna sympatycznego tubylca, wolnego jak ptak, do czasu jednak, kiedy musi przekroczyć próg swojej fabryki, w której też nie wolno palić, o czym informują stosowne tablice. Joseliani ma swój własny poetycko-ironiczny styl i nie należy traktować zbyt dosłownie przedstawianych przez niego sytuacji, niemniej mamy w tym filmie parę tropów typowych dla dzisiejszych czasów: bohatera zmęczonego życiem, przerażający stan stosunków familijnych, wreszcie fiasko marzeń o wolności w świecie bez zakazów.

Z półpiętra w dół

To była wersja poetycka, a teraz dla odmiany mały realizm, o którym Niemcy mówią z pewnym lekceważeniem Kitchen Realismus. Oto film gospodarzy, „Półpiętro”, nagrodzony Grand Prix Jury. Jak się okazuje, nie tylko nasi reżyserzy odkryli w ostatnim czasie uroki blokowiska. W „Półpiętrze” oglądamy świat z góry, to jest z Oderturmu, najwyższego budynku we Frankfurcie, tym nad Odrą, ale dominuje wrażenie przygnębiającej przyziemności typowego osiedla bloków, jeszcze z enerdowskich czasów. W wieżowcu pracuje prezenter lokalnego radia, przeżywający akurat kryzys wieku średniego. Właśnie nawiązuje dość rozpaczliwy romans z żoną przyjaciela, który prowadzi małą knajpkę, taką, jakie można spotkać także w pobliżu naszych targowisk. Właściciel baru zrazu nie może pojąć, co się stało, przecież kupił właśnie nową kuchnię, poszedł do dentysty, tak jak mu żona kazała, i w ogóle wydawało mu się, że odnosi sukcesy na miarę możliwości.

Polityka 9.2002 (2339) z dnia 02.03.2002; Kultura; s. 46
Reklama