Sklepowe witryny obrodziły bielą i czernią, polnymi kwiatami i marynarskimi paskami, zgrzebnym lnem i dzierganą koronką, rzędami haftek i falban. Mężczyznom proponuje się nie mniejszy wybór: od koszuli w deseń udający trawnik po kowboja z Brokeback Mountain. W tym natłoku się gubimy – wedle badań GFK Polonia już tylko co ósmemu Polakowi podoba się oferta sklepów.
Specjaliści powiadają, że zbyt przywykliśmy do mody pojmowanej tradycyjnie. Przez wieki wyznaczała ona kanon elegancji oraz hierarchizowała społecznie człowieka. W XX w. stawała się już, co prawda, manifestem jednostki, jej indywidualnych przekonań i smaku, ale jeszcze narzucała wzorce. Teraz ostatnim bastionem takiego kanonu jest garnitur z koszulą i krawatem.
Reszta mody zawadiacko puszcza oko. Miksuje style, wymaga autoironii. Bawi się przeszłością. Kpi z powagi. Pochwala dowolność. I obnaża naszą nieporadność. Bycie modnym w erze mix to jest dopiero sztuka. Interesujące, kto wygra: dyktatorzy mody, którzy żądają od klientów niebanalnej osobowości i szaleństwa, czy też klienci, którzy chcą być eleganccy, akuratni i najlepiej tacy sami jak inni, co wynika z badań CBOS „Nasze ubrania” z 2005 r.
Koszula bazarowa
Drzemie w naszym narodzie tęsknota za czasami, gdy estetykę ubioru dyktował niemiecki żurnal „Burda”. Szafa powinna być więc skrojona pod spodziewane sytuacje. Wśród okoliczności wymagających staranności ubioru, prócz oczywistych: ślubów, pogrzebów, sylwestrów, 90 proc. Polaków wymienia też odwiedziny u znajomych lub rodziny. Najczęściej kupujemy ubrania, które wydają nam się wygodne (84 proc.), tanie (55 proc.) oraz eleganckie (28 proc.). To, że są modne, wysokiej jakości, nietypowe, markowe – ma drugorzędne znaczenie.