Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Podejrzanie podejrzani

Ta sprawa wywołuje zażenowanie. W prywatnych rozmowach słychać – to skandal, być może ci ludzie powinni pójść do więzienia, ale dopiero po wyroku. Publicznie w dobrym tonie jest wołać – złodzieje. Ta sprawa to aresztowanie członków zarządu Stoczni Szczecińskiej.

Jeszcze niedawno byli bohaterami naszych czasów, zwłaszcza prezes Krzysztof Piotrowski, który wyciągnął stocznię z dna, z sytuacji nieporównanie gorszej niż dzisiejsza. Obecnie spędzają czas w areszcie, są wrogami publicznymi numer jeden, przykładowymi przestępcami, skazanymi, zanim pojawił się jakikolwiek akt oskarżenia. Publiczne emocje wokół pięciu aresztowanych, które prawie codziennie wylewają się w Szczecinie, pojawiły się także w Warszawie podczas niedawnej sejmowej debaty na temat Stoczni Szczecińskiej, w trakcie której poseł SLD Władysław Stępień pytał ministra sprawiedliwości: – Kiedy rozpocznie się przyspieszony proces złodziei, którzy doprowadzili stocznię do upadku, którzy wyprowadzili według prokuratora około 80 mln z tej stoczni? Kiedy ci pseudopatrioci poniosą konsekwencję i odpowiedzialność? Taki był zresztą ton całej debaty.

Posłowi z sejmowej trybuny wolno powiedzieć praktycznie wszystko, wolno obrazić, znieważyć, osądzić przed wyrokiem. Szczególnie bezkarnie może to robić, gdy aresztowani siedzą w więzieniu, a stoczniowcy codziennie walą hełmami w bruk i krzyczą: złodzieje! Poseł, przedstawiciel narodu, musi być przecież z narodem. Nic więc dziwnego, że do Stoczni Szczecińskiej odbyło się już tyle pielgrzymek polityków wszystkich opcji, że praktycznie nie widać nikogo, kto nie chciałby urwać jakiegoś punktu dla siebie. Nawet tak przytomna, wydawałoby się, posłanka jak Zyta Gilowska z Platformy Obywatelskiej wołała w rozlicznych radiowych i telewizyjnych audycjach: gdzie jest prokurator? Nic dziwnego, że debatę sejmową na ten temat przedstawiciele narodu zaplanowali w czasie transmisji telewizyjnej.

Potrzeba politycznego spektaklu jest w tej sprawie ogromna. I ten spektakl sprawia wrażenie dobrze, choć w wielkim pośpiechu, reżyserowanego.

Polityka 31.2002 (2361) z dnia 03.08.2002; kraj; s. 16
Reklama