Archiwum Polityki

Latać każdy może

Filmy dla dzieci dorośli oglądali zawsze, jednak bez większych emocji, czemu trudno się dziwić. Dopiero od niedawna chodzą na nie dla własnej przyjemności. Kwestie, którymi operują bohaterowie dziecięcych filmów, są bowiem dowcipniejsze niż dialogi wielu polskich komedii. Mówienie dialogami ze „Shreka” albo z drugiej części „Asterixa” – aktorskiej wersji słynnego komiksu René Gościnnego i Alberta Uderzo – stało się modne.

W filmach kręconych dla dzieci, również z myślą o dorosłych, dialogi są tak skonstruowane, że widz ma rozumieć nie tylko to, co się na ekranie mówi. Liczy się również kontekst. Wiadomo, że w każdym kraju ten kontekst jest inny. Pojawiają się odniesienia do kultowych filmów, popularnych programów telewizyjnych, wykorzystuje się nawet uliczny żargon, nie mówiąc o obyczajach. Francuzi śmieją się więc z innych dowcipów niż Polacy, a już na pewno w innych miejscach niż Niemcy. W pewnych krajach ludzie uśmiechają się na widok skórki od banana leżącej na ulicy. W innych nie. Jak z tego wybrnąć tłumacząc dialogi w filmach, w których gry słowne odbywają się na kilku poziomach równocześnie?

Wyobraźmy sobie dwóch sprytnych Galijczyków na pchlim targu w starożytnym Egipcie.

Krzyk, ścisk, niemiłosierny upał, a oni szukają wyjścia. Jeden z nich zagaduje: „straszny tłok, jak na targu wołów w Lutecji. Oni tam co roku prezentują nowe modele wołów”. Śmieszne? Nie bardzo. Żeby docenić ten dowcip, trzeba wiedzieć, że w Lutecji, na północy Francji, odbywają się prestiżowe targi samochodów, na których co roku wystawiane są najnowsze modele luksusowych pojazdów. Ile osób w Polsce o tym wie? Ale sprytny Gal może powiedzieć inaczej: „Słowianie też mają takie targi na stadionach. Znajomy był na placówce, więc wie”. Zabawne? Owszem. Na tym polega sztuka. Tak przetłumaczyć dialog oparty na idiomach, grze słów, na skojarzeniach kulturowych albo sytuacyjnych, żeby, nic nie tracąc, stał się czytelny pod inną szerokością geograficzną.

Kury są inteligentne

Kiedy się ogląda „Shreka” i „Asterixa”, odnosi się wrażenie, że teksty, które tam padają, komentują polską rzeczywistość i parodiują nasz język.

Polityka 31.2002 (2361) z dnia 03.08.2002; Kultura; s. 52
Reklama